Chłopiec utopił się w sąsiadującym z Domem Dziecka rowie melioracyjnym. Siostra Jolanta W. oskarżona była o to, że w sposób nienależyty opiekowała się 4-letnim Mateuszem, który zginął 12 kwietnia. Chłopiec podczas zabawy bez opieki odszedł z placu zabaw i wpadł do rowu melioracyjnego. - Oskarżona nie zachowała należytej staranności, w wyniku czego doszło do nieszczęśliwego wypadku. Nie sprawdzała systematycznie czy wszystkie dzieci znajdują się na placu zabaw - co doprowadziło do nieumyślnego spowodowania śmierci. Tak małe dziecko wymaga stałej uwagi i oskarżona powinna brać pod uwagę taki przebieg zdarzeń - powiedział, uzasadniając wyrok, asesor sędziowski Renata Orlińska. Wydając wyrok skazujący w minimalnym zakresie, sąd wziął pod uwagę, że oskarżona przez wiele lat pełniła - z powołania - służbę w Domu Dziecka - i że już poniosła karę za swój czyn - mocno przeżywając tę tragedię. "Sąd nie zastosował możliwości warunkowego umorzenia kary, gdyż doszło do śmierci dziecka i przez to społeczna szkodliwość tego czynu była znaczna - wyjaśniła Orlińska. Siostra podczas śledztwa przyznała się do winy, jednak sąd nie zgodził się na procedurę dobrowolnego poddania się karze. Prokuratura żądała dla oskarżonej najniższego wymiaru kary. Obrona chciała uniewinnienia. Wyrok nie jest prawomocny.