Wyniki pomiaru hałasu emitowanego przez F-16 są niezbędne do tego, by Urząd Wojewódzki mógł wyznaczyć nową strefę ograniczonego użytkowania w okolicach lotniska. To z kolei może stanowić podstawę do roszczeń dla mieszkańców Marlewa, którzy od dłuższego czasu walczą z wojskiem o odszkodowania za nadmierny hałas, wynikający z obecności "Jastrzębi" na lotnisku w Krzesinach. Obecnie obowiązuje rozporządzenie wydane przez byłego wojewodę, Andrzeja Nowakowskiego. Problem jednak w tym, że wyznaczona wówczas strefa oparta była na badaniach hałasu emitowanego przez odrzutowce MiG, produkcji rosyjskiej. Dlatego aby wyznaczono nową strefę ograniczonego użytkowania, wojsko musi dostarczyć poznańskim urzędnikom wyniki pomiarów hałasu emitowanego przez amerykańskie maszyny F-16. Dlaczego Urząd Wojewódzki nie otrzymał jeszcze niezbędnych dokumentów? - Nie było możliwości przeprowadzenia obiektywnych badań - przekonuje pułkownik Jacek Adamek z Wojskowego Zarządu Infrastruktury w Poznaniu. - Chcemy, aby analiza była dokumentem miarodajnym, rzetelnym. Można było wykonać dokument na czas, ale miałby on błędy, byłby nierzetelny. Z naszej strony nie było złej woli, a czas nie został zmarnowany. Mamy umowę z firmą, która ma wykonać badania do 30 września - dodaje. - Wojsko rzeczywiście nie dostarczyło nam tych dokumentów. Wczoraj termin minął. Jeśli nie dostaniemy tych dokumentów, to najpierw będziemy upominać wojsko, a potem karać grzywną - mówi Przemysław Przybyła, rzecznik prasowy Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu. Mieszkańcy Marlewa uważają, że wojsko gra na zwłokę. Twierdzą, iż badania można było już dawno wykonać. Ich zdaniem wojskowi liczą na to, że protestujący w końcu się zmęczą i zrezygnują ze swoich roszczeń. Mieszkańcy Marlewa zapewniają jednak, że nie odpuszczą i będą walczyć o usunięcie F-16 z Krzesin do skutku. Tomasz Górniak Tekst pochodzi z portalu: