Termin porodu pięcioletniej krasuli minął 17 grudnia. Artur Kopaczewski spał jednak spokojnie. Jak mówi, jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby tak trafić co do dnia. W końcu nadeszła wigilia. Rolnik wcześniej niż zwykle wydoił krowy i oprzątnął świnie. Wiadomo: chciał się wyrobić przed wieczerzą i pasterką. Przed 18.00 czujny gospodarz ponownie zajrzał do obory. Nie miał wątpliwości: "Zaczęło się!". Po chwili na świat przyszedł cielak. Pierwszy i, jak się za chwilę okaże, nie ostatni. Po około 10 minutach pojawiło się drugie cielę. Radość domowników nie miała końca. - Poszliśmy do domu wypić herbatę. Wróciliśmy do obory, a tam trzeci cielak. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem! - rolnik nie może wyjść z podziwu. Krowa cieliła się pół godziny. Potomstwo, dwie czarne jałówki i byczek, ważą po około 40 kg. I, co najważniejsze, brykają! Dzieci Kopaczewskich już zastanawiają się, jak je nazwać. Na razie tylko się kłócą... Tydzień przed świętami w gospodarstwie także ocieliła się krowa. Miała bliźniaki. - Już wtedy była radocha, a jak pojawiły się trzy, to od razu zjechała się cała rodzina. Wszyscy nie mogli się napatrzeć - opowiada podekscytowany Kopaczewski. W Szamarzewie mieszka od piętnastu lat. Blisko 14-hektarowe gospodarstwo przejął po dziadkach. Mówi, że jak to w rolnictwie - raz jest lepiej, a raz gorzej. Ma 40 świń, 12 krów dojnych i 4 jałówki. - Dwa cielaki miałem często, ale trojaczków jeszcze nigdy. Coś takiego zdarza się raz na kilkadziesiąt lat! I to jeszcze w Wigilię! Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć - dumny gospodarz wzrusza ramionami. Mieszkańcy wsi patrzą na niego z podziwem. Przychodzą, popatrzą, gratulują. Niektórzy mówią nawet o cudzie... Zdaniem Ziemowita Jęczkowskiego, szefa wrzesińskiego oddziału Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, narodziny trojaczków należy rozpatrywać w kategoriach osobliwości. - Słyszałem o różnych anomaliach, np. cielaku, który urodził się z dwiema głowami, ale o czymś takim jeszcze nie - przyznaje. Tymczasem narodziny trojaczków nie robią większego wrażenia na Józefie Nieradce. Lekarz weterynarii z Borzykowa doskonale pamięta poród we Wszemborzu, gdzie na świat przyszły czworaczki. Wszystkie przeżyły. - Do ciąży mnogiej dochodzi niezwykle rzadko - uważa. Według jego danych, trojaczki zdarzają się raz na 500 porodów. - Takie cielaki są niezwykle słabe i wymagają dużo opieki - przestrzega właściciela gospodarstwa. Tomasz Szternel