TuTej radzi, co zrobić gdy ość stanie nam w gardle i tym samym przeszkodzi nam w radosnym świętowaniu. Dzwonić po pogotowie czy popijać? Karp sprawia wrażenie łagodnego i sympatycznego zwierzaka. Nie ma ostrych zębów ani nie razi prądem. Żyje sobie spokojnie i pływa w jeziorze, nikomu nie wadząc. Na to niewinne stworzenie nadchodzą ciężkie czasy w okolicach Bożego Narodzenia. Bez litości odławiany, pakowany w plastikowe siatki i tłuczony młotkiem po głowie jest prawdziwą ofiarą Świąt Bożego Narodzenia. Podczas wigilijnej kolacji wybija jednak jego godzina zemsty. Łagodny karp ma bowiem ostre ości, które mają cudowną właściwość - często trafiają do gardła pechowego biesiadnika. Zakrztuszenie się ością czy utkwienie jej w przełyku lub gardle to jeden z najczęstszych świątecznych wypadków. Co należy robić w takiej sytuacji, by nie pogorszyć stanu swojego gardła? Lekarze laryngolodzy są zgodni - wszelkie próby "przepicia" wodą lub wódeczką lub zagryzienia pieczywem nie przysłużą się naszemu zdrowiu. - Nie wolno niczym "przepychać" ości, grozi to jeszcze głębszym wbiciem jej w migdałek lub gardło dolne - przestrzega prof. Bogdan Rydzewski, ordynator oddziału otolaryngologicznego poznańskiego szpitala im. Raszei. Co więc zrobić, gdy po konsumpcji rybki poczujemy, że "zaatakowała" nas ość? Przede wszystkim zachować spokój. Jeśli ość nie powoduje krztuszenia, to po prostu należy udać się do lekarza, który obudzony w takiej sprawie w wigilijną noc na pewno zagwarantuje nam miłą, świąteczną obsługę podczas zabiegu. Gorzej, jeśli zaczynamy się dusić. Wtedy dobrym sposobem jest próba wyciągnięcia ości. Można to zrobić samemu przed lustrem lub poprosić kogoś o pomoc. - Najlepiej ucisnąć język jakąś szpatułką i pęsetą delikatnie spróbować wyciągnąć ość, uważając, aby jej nie złamać - mówi prof. Rydzewski. By uniknąć pospiesznej wyprawy na laryngologiczny ostry dyżur lub nerwowych manipulacji pęsetą, warto zastosować do babcinej rady, by rybę jeść powoli i nie rozmawiając. Joanna Kuchta Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl