Pokazano najstarsze bibułkowe anioły i aniołki, słomiane, z ziarna, woskowe, drewniane, szklane, druciane i koronkowe. - Dawniej wszystkie ozdoby robiono ręcznie. Już od połowy listopada, wieczorami do stołu siadali rodzice z dziećmi. Potęgowało to w domach przedświąteczną atmosferę. Te wieczory miały duszę. Dziś takie chwile zastępuje najczęściej oglądanie telewizji - mówiła Jolanta Majorowicz z pobliskich Krzyżówek, autorka ekspozycji. Tegoroczną choinkę zdobiły m.in. łańcuchy ze słomki i papieru, wstążki, cukierki i orzechy, aniołki, koszyczki, gwiazdki, laleczki i maleńkie świeczki w miniaturowych lichtarzach. - Kiedyś bardzo pilnowano, by ozdoby nie zasłaniały samego drzewka - powiedziała Majorowicz. Dąbrowska opisywała atmosferę przedświąteczną i samych świąt wielokrotnie. Przed samą wigilią, do dworku przychodził ksiądz, który opowiadał niezwykłe historie o diabłach i czarownicach. Dzieci bardzo się wtedy bały, ale wiedziały, że gwiazda była już blisko i można było oczekiwać wieczerzy, a po niej smakołyków przywożonych z Kalisza - tak pisarka zapamiętała i później opisała wigilię w swoim rodzinnym Russowie. O wieczerzy pisała przede wszystkim w opowiadaniu "Boże Narodzenie", w wydanym w 1923 r. zbiorze "Uśmiech dzieciństwa". Dąbrowska spędziła swoje dzieciństwo w Russowie. Pożegnała się z rodzinnym domem w 1907 r., jadąc na zagraniczne studia. Państwo Szumscy (rodzice pisarki) rozpoczynali przygotowania do świąt w połowie grudnia. Przybywał wtedy organista z paczkami i prezentami dla nich oraz ich dzieci (Marii, Heleny, Bogumiła i Stanisława) i osobno dla służby. Do każdej paczki wkładano kolorowe opłatki, z których dzieci wycinały później gwiazdy. Podczas tegorocznej wigilii goście obejrzeli też dawny wypiek opłatków. Na końcu wszystkich zaproszono do stołu w saloniku na dole. Można tam było spróbować różnego rodzaju świątecznych wypieków i potraw, przygotowanych przez mieszkańców Russowa i okolic. Wigilię zorganizował Oddział Literacki Muzeum Okręgowego Ziemi Kaliskiej.