Do "skoku stulecia" doszło w lipcu 2015 r. w Swarzędzu. Krzysztof W., który jechał w konwoju z pieniędzmi, odjechał autem z gotówką. Wkrótce potem porzucony samochód znaleziono; konwojent zniknął wraz z pieniędzmi. Do tej pory policji udało się odzyskać zaledwie kilkaset tysięcy zł ze skradzionych niemal ośmiu mln złotych. Przekazanie Grzegorza Ł. Grzegorz Ł. był wiceprezesem firmy ochroniarskiej, w której zatrudniony był tzw. "fałszywy konwojent". Mężczyzna poszukiwany był listem gończym. Zatrzymano go w listopadzie ub. roku na Ukrainie, w okolicach Odessy. W środę rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak poinformował PAP, że mężczyzna został przekazany stronie polskiej. "Grzegorz Ł. został odnaleziony przy pomocy poznańskich 'Łowców Głów', czyli członków specjalnej policyjnej grupy poszukiwawczej. Od czasu zatrzymania mężczyzna przebywał w areszcie w Kijowie, gdzie czekał na ekstradycję. Działania związane z przekazaniem mężczyzny Polsce prowadziła poznańska prokuratura" - powiedział Borowiak. "W środę służby ukraińskie przewiozły Grzegorza Ł. do granicy z Polską i na przejściu granicznym w Medyce przekazali go policjantom Wydziału Konwojowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. Trafił do aresztu w Przemyślu, gdzie będzie oczekiwał na dalsze dyspozycje prokuratury" - dodał Borowiak. Zarzuty prawdopodobnie w przyszłym tygodniu Prawdopodobnie w przyszłym tygodniu Grzegorz Ł. usłyszy prokuratorskie zarzuty - poinformował rzecznik prasowy poznańskiej prokuratury okręgowej prok. Michał Smętkowski. Rzecznik poinformował również, że Grzegorz Ł. ma być w najbliższych dniach przetransportowany do Poznania. "Transport będzie się odbywał etapami, bo to zbyt długi odcinek, by mężczyznę przewieźć jednym kursem do Poznania. Prawdopodobnie w poniedziałek, gdy znajdzie się już w Areszcie Śledczym w Poznaniu, poznamy termin, kiedy będą z nim wykonywane czynności prokuratorskie. Mężczyzna usłyszy zarzuty. Rozważany zostanie też wniosek o tymczasowe aresztowanie" - powiedział rzecznik. Proces w sprawie "skoku stulecia" Proces w sprawie "skoku stulecia" rozpoczął się na początku ub. roku. Na ławie oskarżonych zasiadło sześć osób. Cztery z nich poznańska prokuratura, która prowadziła w tej sprawie śledztwo, oskarżyła o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i przywłaszczenie mienia o znacznej wartości. Byli to Dariusz D.; Adam K., u którego miało dojść do podziału łupu; Marek K., który miał brać udział w opracowaniu planu napadu i ubezpieczać przewożenie pieniędzy, oraz konwojent Krzysztof W. Ten ostatni, przygotowując się do akcji, zmienił wygląd: ogolił głowę i zapuścił brodę, zażywał też środki, które sprawiły, że przybrał na wadze. Zatrudniając się w firmie ochroniarskiej, podał fałszywe dane osobowe. Dwie pozostałe osoby, tj. Agnieszka K. i Wojciech M., miały pomagać w ukryciu zrabowanych pieniędzy i wpłacić na założone konto w jednym z banków 250 tys. zł. Pieniądze miał im dać Adam K. Wyrok w tej sprawie Sąd Okręgowy w Łodzi wydał w lipcu ub. roku. Uznał oskarżonych za winnych przywłaszczenia ostatecznie ponad 7,7 mln zł i skazał b. konwojenta Krzysztofa W. na karę ośmiu lat i dwóch miesięcy więzienia, Marka K. na siedem lat pozbawienia wolności, Adama K. na sześć lat i dwa miesiące więzienia, a Dariusza D. - na sześć lat pozbawienia wolności. Oskarżeni ukarani zostali również m.in. grzywnami w wysokości od pięciu do 15 tys. zł. Mają także obowiązek solidarnie naprawić szkodę. Sąd postanowił jednocześnie o aresztowaniu na pięć miesięcy Adama K. i Dariusza D., którzy odpowiadali z wolnej stopy. Po ogłoszeniu wyroku, mężczyźni ukrywali się. Wydano za nimi listy gończe. Pod koniec lipca na policję zgłosił się D. Były policjant Adam K. nadal się ukrywał, aż do zatrzymania go na początku marca przez łódzkich funkcjonariuszy. W procesie na ławie oskarżonych zabrakło wówczas poszukiwanego Grzegorza Ł. Wyrok w tej sprawie jest nieprawomocny. Już wówczas obrońcy oskarżonych zapowiedzieli apelację domagając się m.in. złagodzenia kar. W marcu tego roku Sąd Apelacyjny w Łodzi bezterminowo odroczył proces odwoławczy w tej sprawie; decyzja SA zapadła po wniosku jednego z obrońców, który chce, aby sąd odwoławczy przesłuchał Grzegorza Ł., uznawanego za pomysłodawcę napadu.