Sierż. sztab. Marta Mróz z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu przekazała, że 7 czerwca w godzinach popołudniowych do funkcjonariuszy zgłosił się 46-letni mężczyzna, który poinformował, że chwilę wcześniej został napadnięty. Według relacji zgłaszającego, kiedy zatrzymał się on służbowym autem na poboczu drogi w podpoznańskim Skórzewie przy jego samochodzie zatrzymało się czarne audi z trzema mężczyznami w środku."Dwóch sprawców wybiegło z auta. Jeden uderzył mężczyznę pięścią w twarz i groził mu przedmiotem przypominającym broń, drugi ukradł w tym czasie saszetę z utargiem w kwocie kilku tysięcy złotych i sprzęt elektroniczny z wnętrza auta, a trzeci napastnik był kierowcą. Kiedy bandyci zabrali łup, szybko odjechali w nieznanym kierunku" - opisała Mróz. Policjanci mieli wątpliwości Sprawą rozboju zajęli się funkcjonariusze kryminalni i policyjni technicy, którzy na miejscu napadu przeprowadzili oględziny. "Już w chwili zgłoszenia mundurowi mieli pewne wątpliwości, co do wiarygodności informacji przekazywanych przez zawiadamiającego. Jak się okazało, ich przypuszczenia się potwierdziły. Po przeanalizowaniu zgromadzonego materiału wyszło, że rozboju nie było, a kradzieży pieniędzy i sprzętu elektronicznego dokonał sam zgłaszający" - zaznaczyła Mróz.Zgłaszający fikcyjny rozbój został zatrzymany. Przedstawiono mu zarzuty dotyczące zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie, zeznania nieprawdy oraz przywłaszczenia pieniędzy. 46-latkowi grozi do ośmiu lat więzienia.