Najpoważniejsze zagrożenie tego typu pożarami przypada na czas między październikiem a kwietniem. Jak poinformował rzecznik prasowy wielkopolskiej straży pożarnej Sławomir Brandt, tylko w styczniu tego roku w regionie odnotowano 140 takich zdarzeń. - Sytuacja jest na tyle poważna, że szefostwo straży pożarnej rozważa możliwość nakładania mandatów karnych na sprawców, którzy nie zadbali o bezpieczeństwo w zarządzanych przez siebie budynkach. Dotyczy to przede wszystkim tych powiatów, w których pożarów było szczególnie dużo. Według prawa do obowiązków właściciela, zarządcy i użytkownika nieruchomości należy usuwanie zanieczyszczeń z przewodów spalinowych i dymowych - poinformował Brandt. Jak wyjaśnił, kominy odprowadzające dym od palenisk opalanych np. węglem, czy drewnem, powinny być czyszczone nie rzadziej niż raz na trzy miesiące. - W przypadku powstania pożaru sadzy, rozgrzany komin narażony jest na pęknięcie. Powstałą nieszczelnością może się przedostawać nie tylko dym, ale i płomień - powiedział Brandt. Z danych statystycznych przekazanych przez Państwową Straż Pożarną wynika, że liczba tego typu pożarów systematycznie rośnie. W 2011 roku było ich prawie 8 tys., w 2013 - prawie 10 tys. Strażacy przyznają, że o okresowe czyszczenie przewodów kominowych nie dbają również właściciele coraz popularniejszych kominków. Poważnym zagrożeniem jest też używanie jako opału materiałów niedozwolonych, tj. plastik czy guma. Są one nie tylko szkodliwe dla środowiska, ale także zatykają przewody kominowe. W przypadku powstania pożaru sadzy, nie wolno go gasić wodą. Rozgrzany komin polany zimną wodą pęknie. Do gaszenia takich pożarów można użyć np. piasku. Jak powiedział Brandt, w przeszłości właśnie ze względu na zagrożenie powstania pożaru sadzy, w niektórych częściach kraju istniał obowiązek malowania kominów na biało.