Do śmiertelnego potrącenia jadącej rowerem dziennikarki Anny Karbowniczak doszło we wrześniu ubiegłego roku w pobliżu miejscowości Brzekiniec (Wielkopolskie), na drodze między Wągrowcem a Budzyniem. Jadącą rowerem 35-letnią kobietę potrącił samochód prowadzony przez 25-letniego mieszkańca Wągrowca Macieja N. Rowerzystka zginęła na miejscu. Sprawca uciekł. Oskarżeni o nieudzielenie pomocy Samochód, którego kierowca śmiertelnie potrącił dziennikarkę, odnaleziono następnego dnia; był ukryty na terenie gminy Gołańcz. Wtedy też zatrzymano trzy osoby, w tym kierowcę auta. Kierowca Maciej N., oraz pasażerka samochodu Oliwia P. zostali oskarżeni o nieudzielenie pomocy dziennikarce. W trakcie postępowania złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze. W poniedziałek Sąd Rejonowy w Wągrowcu - uwzględniając wnioski - wydał wyrok skazujący. Sąd wymierzył Maciejowi N. karę roku pozbawienia wolności z warunkowym zwieszeniem jej wykonania na trzy lata. Oliwia P. została skazana na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Maciej N. oraz Oliwia P. zostali także objęci dozorem kuratora, ponadto co trzy miesiące muszą pisemnie informować sąd o przebiegu próby. Sąd wymierzył wobec nich także kary grzywny. W uzasadnieniu wyroku sędzia Agnieszka Węgorek przywołała opinię biegłego, który wskazał, że "Anna Karbowniczak po wypadku znajdowała się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia - w ocenie sądu nie budzi wątpliwości, że oskarżeni mieli tego świadomość" - podkreśliła sędzia. Uciekli, bo bali się, że pójdą do więzienia - Sam oskarżony Maciej N. wskazał, że "coś" uderzyło w maskę, potem w szybę, a kiedy odjechał kawałek dalej zobaczył rower. Wskazywał też, że nagle pojawiła się kobieta. Wystraszył się, bo jechał bez prawa jazdy, nie chciał pójść do więzienia, dlatego odjechał. Oskarżona Oliwia P. dodatkowo wskazywała na rozmowy prowadzone w miejscu ukrycia samochodu - to wprost wskazuje na świadomość oskarżonych, że Maciej N. potrącił człowieka - zaznaczyła sędzia. Dodała, że miejsce zdarzenia pozwalało na natychmiastowe, bezpieczne zatrzymanie auta i udzielenie pomocy, ale - jak mówiła sędzia - oskarżeni nie zatrzymali się, aby sprawdzić co stało się z rowerzystką, nie zdecydowali się udzielić jej pomocy, choćby poprzez wezwanie karetki pogotowia. - Oskarżeni w żaden sposób nie zainteresowali się losem pokrzywdzonej, podejmując jedynie działania, które miały uchronić ich przed ewentualną odpowiedzialnością karną za zdarzenie. Nawet po upływie pewnego czasu, kiedy mogli już przemyśleć swoje zachowanie, porozmawiać o tym, co się wydarzyło - nie zawrócili, nie zdecydowali się zadzwonić po pomoc - zaznaczyła sędzia. W uzasadnieniu sędzia przypomniała także, że "obowiązek podjęcia działań ratujących życie lub zdrowie człowieka, kończy się z chwilą udzielenia pomocy przez wyspecjalizowane służby, lub stwierdzenia zgonu osoby pokrzywdzonej". Sędzia wskazała na opinię biegłego, z której wynika - jak mówiła - że Anna Karbowniczak zmarła śmiercią nagłą. - Pod tym pojęciem rozumie się śmierć trwającą krótko, w tym natychmiastową, jak i trwającą kilkanaście minut. Uwzględniając charakter doznanych obrażeń wewnętrznych będących przyczyną jej zgonu, pozwala to przyjąć, iż nie była to śmierć natychmiastowa, jak np. w przypadku zmiażdżenia głowy, lecz zgon nastąpił po kilku minutach. To był ten czas, w którym oskarżeni powinni udzielić jej pomocy. Nie jest przy tym istotne, dla bytu odpowiedzialności karnej, czy owa pomoc uratowałaby życie pokrzywdzonej. Chodzi o to, by taka pomoc była możliwa niezależnie od jej spodziewanej skuteczności - zaznaczyła. Sędzia: Oskarżeni nie są osobami zdemoralizowanymi Sędzia przypomniała, że przestępstwo z art. 162 par 1 kk (nieudzielenie pomocy) zagrożone jest karą więzienia do lat trzech. Odnosząc się do wymiaru kary orzeczonej wobec oskarżonych wskazała, że sąd uwzględnił na korzyść oskarżonych fakt, że przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów, złożyli wyjaśnienia, wyrazili skruchę i zdecydowali się dobrowolnie poddać karze, ponadto Oliwia P. nie była dotychczas karana. - Z drugiej strony sąd dostrzegł, że zostało naruszone dobro najważniejsze, życie człowieka, przy czym oskarżeni nie działali w żadnej szczególnej sytuacji motywacyjnej - nie udzielając pomocy martwili się o siebie, o to, że kiedy zostanie ustalone, że uczestniczyli w zdarzeniu, być może będzie im groziła odpowiedzialność karna - wskazała. Dodała, że "w ocenie sądu w stosunku do oskarżonych spełniona została jednak podstawowa przesłanka do skorzystania z dobrodziejstwa warunkowego wykonania kary, czyli m.in. pozytywna prognoza (...) Sąd przyjął, że oskarżeni nie są osobami zdemoralizowanymi, które nagminnie naruszają porządek prawny". Kara grzywny, obok kary pozbawienia wolności, wobec warunkowego zawieszenia wykonania kary, będzie stanowiła realną dolegliwość wobec oskarżonych. Oskarżeni muszą także pokryć koszty sądowe. Wyrok wydany w poniedziałek przez Sąd Rejonowy w Wągrowcu nie jest prawomocny. Zarzut nieudzielenia pomocy przedstawiono także drugiemu z pasażerów auta, które potrąciło dziennikarkę. Mężczyzna nie chciał dobrowolnie poddać się karze; jego sprawa została wyłączona do odrębnego postępowania. Anna Karbowniczak była wieloletnią dziennikarką "Chodzieżanina", portalu Chodzież, NaszeMiasto.pl i "Głosu Wielkopolskiego".