Była pracownica Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gnieźnie (MOPS) Karina G. została oskarżona o fizyczne i psychiczne znęcanie się nad osobą nieporadną ze względu na wiek. Sprawa wyszła na jaw w 2018 roku dzięki nagraniu z ukrytej kamery zainstalowanej przez bliskich 80-latki. "Oskarżona wyzywała poszkodowaną wulgarnymi słowami, ubliżała jej, krzyczała na nią, groziła pozbawieniem życia, szarpała ją i uderzała rękami po całym ciele, powodując u pokrzywdzonej obrażenia w postaci sińców" - podkreślono w akcie oskarżenia. Karina G. straciła pracę w MOPS, w ośrodku wszczęto kontrolę. Czyny zarzucane Karinie G. zagrożone są karą do ośmiu lat więzienia. W trakcie procesu kobieta częściowo przyznała się do winy. W poniedziałek Sąd Rejonowy w Gnieźnie skazał kobietę na karę trzech miesięcy bezwzględnego więzienia, oraz karę roku ograniczenia wolności polegającą na obowiązku wykonywania nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin miesięcznie. Wobec Kariny G. orzeczono także siedmioletni zakaz wykonywania zawodu opiekunki, oraz innych zawodów związanych z opieką nad innymi osobami. Wyrok wydany w poniedziałek przez Sąd Rejonowy w Gnieźnie nie jest prawomocny. Uzasadnienie sądu Sędzia Anna Prywata podkreśliła w uzasadnieniu, że w tej sprawie intencją rodziny pokrzywdzonej w żadnym momencie nie było rzucanie na oślep oskarżeń. Jak mówiła, kiedy rodzina zaczęła zauważać u seniorki sińce i zmianę zachowania, początkowo sama próbowała ustalić, co się dzieje. "Kiedy jednak nie byli sobie w stanie tego logicznie wytłumaczyć, dopiero wtedy postanowili umieścić w pokoju pani Ireny kamerę. I oczywistym jest, że po potwierdzeniu swoich podejrzeń natychmiast poinformowali o tych podejrzeniach i o zgromadzonych dowodach, organy ścigania" - mówiła. Sędzia dodała, że na nagraniu widać, jak pokrzywdzona reaguje na zachowanie oskarżonej. "Była przestraszona, zdenerwowana, niemal instynktownie reagowała na pewne zachowania ze strony oskarżonej - co w ocenie sądu daje możliwość stwierdzenia, że nie było to pierwsze tego typu zachowanie oskarżonej, z którym pokrzywdzona się stykała". "Śmiem twierdzić, że jeśli spotyka nas coś złego od osoby nam w pewien sposób bliskiej, która do tej pory traktowała nas prawidłowo, pierwszą naszą reakcją jest zaskoczenie, a nie strach i próba wycofania się. Dlatego też w ocenie sądu ten materiał dowodowy potwierdzał tezy aktu oskarżenia" - wskazała. Sędzia podkreśliła w uzasadnieniu, że sąd nie żyje w próżni, sąd czyta artykuły prasowe, czyta komentarze na portalach społecznościowych. I sąd ma świadomość, że tej sprawie towarzyszyły ogromne emocje. Sąd ma również świadomość tego, że znaczna część komentarzy pojawiających się pod artykułami prasowymi, czy w mediach społecznościowych tak naprawdę nosiła znamiona przestępstwa, które mogą być ścigane przez prokuratora. Okoliczności łagodzące "Ale wśród tych komentarzy pojawiały się też takie wyrażające życzenie, czy wolę aby sąd wymierzył w tej sprawie karę sprawiedliwą. Problemem jest to, że dla każdego sformułowanie 'kara sprawiedliwa' oznacza co innego. Sąd zaś ma obowiązek orzekać w sprawie z wyłączeniem tych pojawiających się w opinii publicznej emocji, oceniając materiał dowodowy i biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności sprawy; zarówno te łagodzące, jak i te obciążające" - dodała. Wśród okoliczności łagodzących sędzia wskazała m.in. na dotychczasową niekaralność oskarżonej, prowadzenie przez nią ustabilizowanego tryby życia. Oskarżona - jak mówiła sędzia - "zawód opiekuna wykonywała od wielu lat, zarówno w Polsce, jak i za granią, i nigdy, chciałabym to bardzo mocno podkreślić, poza tym jednostkowym przypadkiem, nie pojawiały się jakiekolwiek zastrzeżenia co do sposobu wykonywania przez oskarżoną jej obowiązków". Sędzia zaznaczyła, że żadne okoliczności łagodzące nie mogły przesłonić okoliczności obciążających Karinę G. Podkreśliła, że w pierwszej kolejności sąd miał zatem na uwadze osobę pokrzywdzonej, a osobą pokrzywdzoną w tej sprawie była osoba w zaawansowanym wieku, cierpiąca na liczne schorzenia, która nie była w stanie sama się obronić. I obowiązkiem państwa w takiej sytuacji jest po pierwsze bronić osób, które nie są w stanie obronić się samodzielnie, a jeśli to się nie uda - brać te okoliczności pod uwagę przy wymiarze kary. Wyjaśnienia oskarżonej Sąd w uzasadnieniu wyroku odniósł się także do wyjaśnień oskarżonej. W trakcie procesu Karina G. mówiła, że nie wie, co kierowało jej zachowaniem. Sugerowała, że była wówczas przepracowana i zestresowana. "Na pewno nie zachowywałam się w stu procentach jak normalny człowiek (...) Nie ma wytłumaczenia na to, co się stało. Ja do tej pory zadaję sobie pytanie, co mogło być powodem mojego zachowania. W życiu nie zachowywałam się w ten sposób jak 12 września 2018 roku" - mówiła Karina G., podkreślając, że był to jedyny dzień, gdy stosowała przemoc wobec swojej podopiecznej. Sędzia zaznaczyła, że "wbrew twierdzeniom oskarżonej nie można było uznać, że mieliśmy do czynienia z jednorazowym wybuchem złości spowodowanym jakimiś okolicznościami natury zewnętrznej. Materiał dowodowy wykazał, że to zachowaniem było zachowaniem ciągłym, mając miejsce na przestrzeni blisko półtora miesiąca. Co więcej, sąd wziął pod uwagę również i to, że taka próba wytłumaczenia zachowania oskarżonej pojawiła się w wyjaśnieniach Kariny G. dopiero na etapie postępowania sądowego. Na etapie postępowania przygotowawczego, oskarżona nie widziała niczego złego w swoim zachowaniu" - podkreśliła sędzia. Zarówno prokurator, jak i obrońca oskarżonej nie wykluczyli złożenia apelacji w tej sprawie.