Motywem działania oskarżonego była "niechęć przyjęcia na siebie roli ojca" - powiedział PAP prokurator Maciej Meler. Na podstawie zgromadzonego materiału prokurator przedstawił 22--latkowi łącznie sześć zarzutów. "W przypadku pięciu z nich, dotyczących zabójstwa i usiłowania zabójstwa, w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie oskarżonemu grozi nawet dożywocie" - poinformował prokurator. Podejrzany częściowo przyznał się do przedstawianych mu zarzutów, a następnie skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Opis zbrodni W nocy o godz. 1.40 z 14 na 15 marca 22-latek wszedł do domu jednorodzinnego w Cerekwicy Starej i zaatakował nożem czworo śpiących domowników. Małżeństwo 59-latków zginęło na miejscu. Ich dwie córki w wieku 22 i 25 lat z obrażeniami ciała trafiły do szpitala w Jarocinie. 25-latka była w dziewiątym miesiącu ciąży, a napastnik to jej były partner. "Oskarżony wybił szybę w drzwiach i dostał się do pokoju zajmowanego przez 25-letnią ciężarną kobietę. Zaczął zadawać jej uderzenia nożami w okolice brzucha, co skutkowało poważnymi obrażeniami płodu, zagrażającemu jego życiu lub zdrowiu" - powiedział prokurator Maciej Meler. Po zdarzeniu oskarżony wrócił do swojego mieszkania. Policja zatrzymała go o godz. 3.20. Miał 0,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Ustalenia śledczych Prokuratura ustaliła, że oskarżony w okresie poprzedzającym zabójstwo za pośrednictwem internetu kupił kilkanaście noży, dwa bagnety i kominiarkę z nadrukiem czaszki. Rekwizyty te wykorzystał w dniu zdarzenia. Z opinii sądowo-psychiatrycznej wynika, że 22-latek miał w trakcie zdarzenia zachowaną zdolność pokierowania swym postępowaniem i może brać udział w toczącym się postępowaniu. Z powodu doznanych obrażeń ciała i cesarskiego cięcia ciężarna kobieta została w jarocińskim szpitalu wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej. Dyrektor medyczny jarocińskiego szpitala Włodzimierz Budzyński powiedział wówczas PAP, że kobieta "doznała licznych ran kłutych macicy, dlatego niezwłocznie trzeba było zrobić cesarskie cięcie". Tragiczny los dziecka Noworodek urodził się z ciężkim niedotleniem mózgu, musiał też przejść pilny zabieg operacyjny, ponieważ miał ranę kłutą klatki piersiowej. Następnie chłopczyka przewieziono do ostrowskiego szpitala. Lekarzom z Ostrowa Wlkp. udało się uratować chłopca, ale w jego organizmie zaszły poważne zmiany neurologiczne. Siedmiomiesięczny Adaś ponownie trafił do szpitala po tym, jak matka zauważyła, że dziecko ma problemy z oddychaniem. Chłopiec zmarł.