Informacja o nominacji na stanowisko szefa delegatury Unii Europejskiej w Królestwie Jordanii obiegła wszystkie media. Jak na wiadomość o objęciu tej zaszczytnej i odpowiedzialnej funkcji zareagowali Pani najbliżsi? Sądzę, że moi rodzice i siostra ze szwagrem w głębi duszy się cieszą. Rodzinę cenię za otwartość intelektualną. Oni przywykli do tego, że jeżdżę po świecie i pracuję w odległych od Polski miejscach. Przekonali się na własne oczy, na czym polegała moja codzienna praca, gdy byłam ambasadorem w Egipcie i Maroku, a zatem wiedzą, że jest to odpowiedzialna misja. Kiedy Pani wyjeżdża do Jordanii? Tego nie wiem, bo muszę najpierw uzyskać agrement, czyli zgodę państwa przyjmującego. W dyplomacji przyjęło się, że państwo przyjmujące wypowiada się w ciągu zazwyczaj miesiąca o kandydacie do objęcia placówki dyplomatycznej. Poza tym trzeba pamiętać, że nowy ambasador przyjeżdża, gdy jego poprzednik opuści miejsce pracy. Obecne jestem na urlopie i przygotowuję się do objęcia misji dyplomatycznej. Czy zna Pani ten kraj? Byłam w Jordanii dwukrotnie. W 1998 r. towarzyszyłam podczas oficjalnej wizyty ówczesnemu ministrowi spraw zagranicznych, prof. Bronisławowi Geremkowi. W 2004 r. odwiedziłam Królestwo Jordanii jako turystka. To przepiękny kraj z wieloma zabytkami. Jordania dawniej leżała na szlaku handlowym karawan podążających z Arabii Saudyjskiej na północ. Na terytorium tego kraju znajdują się ruiny starożytnej Petry. Jordańskie Królestwo Haszymidzkie to państwo Bliskiego Wschodu o znaczeniu strategicznym. Z punktu widzenia systemu politycznego jest monarchią konstytucyjną. Zamieszkuje ją niecałe 6 mln osób, głównie Arabów, a dominującą religią jest islam. Pragnę podkreślić, że Jordania odgrywa ważną rolę w procesie pokojowym na Bliskim Wschodzie. Czym różni się Europejska Służba Działań Zewnętrznych (ESDZ), zwana potocznie europejską dyplomacją, od klasycznej dyplomacji? Klasyczna dyplomacja kojarzy się ze stosunkami między dwoma państwami, jest dyplomacją dwustronną. Tworzona właśnie ESDZ to służba, w skład której wejdą przedstawiciele wszystkich państw członkowskich UE. Jej głównym zadaniem będzie skuteczne prowadzenie Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa Unii Europejskiej w stosunku do krajów trzecich. Unia posiada swoje przedstawicielstwa dyplomatyczne w ponad 130 państwach świata. Jednym z tych krajów jest także Jordania, która zawarła Umowę Stowarzyszeniową z UE w 1997 roku. Już wcześniej Jordania współpracowała z UE w ramach Procesu Barcelońskiego. Była to platforma współpracy państw członkowskich Unii Europejskiej oraz 12 państw basenu Morza Śródziemnego, zapoczątkowana w Barcelonie w 1995 r. Obejmowała m.in. takie obszary, jak bezpieczeństwo, gospodarkę i finanse oraz sprawy społeczne i humanitarne. Od 2007 r. kontynuatorką Procesu Barcelońskiego jest Unia dla Śródziemnomorza. Warto przypomnieć, że Sekretarzem Generalnym UdS jest Jordańczyk, Ahmed Massadeh. Obiektywnie rzecz biorąc, Jordania dobrze wywiązuje się z realizacji reform politycznych i gospodarczych, które planowane są zgodnie z ustalonym z UE programem działań. Dzięki temu stała się wiarygodnym partnerem w regionie Bliskiego Wschodu. Jak będzie Pani rola w Jordanii? UE łoży na wspieranie reform w tym kraju rocznie ok. 60 mln euro. Fundusze te są przeznaczane na realizację projektów w różnych dziedzinach, np. racjonalizację gospodarki wodą, wspieranie wolnych mediów, tworzenie miejsc pracy dla kobiet itp. Ambasador unijny jest odpowiedzialny za realizację, od strony praktycznej, polityki UE wobec Jordanii i utrzymywanie jak najlepszych stosunków z władzami kraju urzędowania. Realizuje dodatkowe zadania, powierzane mu przez Wysokiego Przedstawiciela unijnej dyplomacji, panią Catherine Ashton. Rola szefa delegatury UE jest niezwykle odpowiedzialna. Musi bowiem czuwać nad prawidłowym wydatkowaniem środków finansowych i monitorować realizację programów rozwojowych. Profesjonalny dyplomata powinien posiadać duże umiejętności negocjacyjne i wyczucie. Jest Pani znawczynią świata arabskiego, pełniła Pani bowiem funkcję ambasadora Polski w Egipcie i Maroku... Powiem również, że będąc ambasadorem w Kairze w latach 1999 - 2003, jednocześnie byłam akredytowana w Republice Sudanu. Natomiast pracując w Królestwie Maroka w latach 2005 - 2010, dodatkowo byłam akredytowana jako ambasador RP w Islamskiej Republice Mauretanii. Pragnę podkreślić, że każdy z tych krajów ma swoją specyfikę. Także w przypadku Jordanii będę musiała się dużo nauczyć, poznać miejscowe zwyczaje i mentalność ludzi. Proszę powiedzieć, jak zostanie skonstruowana ambasada unijna w Ammanie z Panią na czele? W Ammanie istnieje już placówka UE. Przyjeżdżający nowy ambasador zastanie więc konkretną sytuację. I przejmie obowiązki po swoim poprzedniku. Teoretycznie jednak, w związku z regularną rotacją na stanowiskach, w skład placówki w Jordanii mogą wejść dyplomaci z 27 państw członkowskich UE. Ponadto istnieje zasada, że zatrudnia się także pracowników miejscowych (Jordańczyków), którzy wykonują różne zadania. Mogą to być np. profesjonalne sekretarki posługujące się językiem arabskim itp. Jestem zwolenniczką tak zwanych miękkich technik w dyplomacji. Pozwala to docenić ludzi, którzy dzięki temu lepiej wykonują powierzone im zadania i realizują ustalone cele. Na koniec proszę powiedzieć, jak często bywa Pani w rodzinnym Krotoszynie i jak odbiera Pani nasze miasto. Przyjeżdżam do Krotoszyna dosyć często. Widzę, jak moje rodzinne miasto się zmienia. Pięknieje. Dostrzegam nowe ulice, zachwycam się architekturą niektórych budynków. Zwłaszcza kamienic, zapewne prywatnych, które są odnawiane. Poza tym cenię sobie dbałość o budynki szkolne, systematycznie modernizowane. Dziękuję za rozmowę. Rozmawiał Sebastian Pośpiech