To w tym rejonie, w 1994 roku, podczas prowadzonego nadzoru archeologicznego przy zakładaniu sieci wodociągowej, odkryto ponad dwadzieścia wczesnośredniowiecznych pochówków szkieletowych. Znalezisko to stanowiło duże zaskoczenie dla archeologów. Badania kontynuowano do 2001 roku. Tegoroczne prace, prowadzone na sąsiedniej działce, związane są z budową domu mieszkalnego. Poprzedzono je wykonaniem odwiertów i sondaży geologicznych. Już pierwsze tygodnie tegorocznych wykopalisk pozwoliły archeologom na wyciągnięcie interesujących wniosków. Ustalono, że badana część nekropolii to być może jej zachodni skraj. - Szacujemy, że cmentarz mógł w sumie liczyć około tysiąca pochówków. Teren pełnił funkcje sepulkralne stosunkowo krótko, bo około 100-120 lat, w okresie od końca X do końca XI, względnie połowy XII wieku - mówi Paweł Pawlak. Dzięki znajdowanym w grobach przedmiotom - m.in. biżuterii w postaci kabłączków skroniowych oraz monetom, a ponadto na podstawie analizy cech obrządku pogrzebowego, możliwe stało się stosunkowo precyzyjne określenie wieku pochówków. Chowano tutaj zmarłych pochodzących z sąsiadującego ze Śródką, przez rzekę Cybinę, ośrodka władzy państwowej i kościelnej - grodu na Ostrowie Tumskim. Z biegiem czasu - prawdopodobnie na początku XII wieku, cmentarz przeniesiono na Zagórze - podgrodzie znajdujące się w południowej części wyspy, w związku z ufundowaniem tam kościoła św. Mikołaja. - Badany przez nas obiekt był jednym z pierwszych cmentarzy chrześcijańskich w państwie wczesnopiastowskim. Powstał w niedalekim czasie od przyjęcia chrztu. Uważamy, że akt ten mógł wyrażać wolę nowoochrzczonego władcy i kształtującej się organizacji kościelnej - wyjaśnia archeolog. Idee chrześcijańskie powoli wypierały dawne przyzwyczajenia, Dlatego archeolodzy w śródeckich grobach znajdują sporo elementów pogańskich, takich, jak dość liczne wyposażenie - ozdoby, przedmioty codziennego użytku, monety. Niektóre pochówki posiadały również obstawy wykonane z kamieni oraz ślady obrzędów odbywanych przy otwartych grobach w postaci palenisk towarzyszących niektórym jamom grobowym. Chrześcijański charakter cmentarzyska czytelny jest w orientacji pochówków oraz w stosowaniu bardzo różnorodnych pod względem formy konstrukcji drewnianych - od prostych szalunków po trumny, kłody oraz skrzynie. Podczas ostatnich dni wykopalisk, szczególną uwagę badaczy przykuł grób większych rozmiarów. Jama grobowa liczyła około 3 m długości i ponad 1 m szerokości. Wewnątrz archeolodzy znaleźli relikty skrzyni drewnianej, której wieko było zespolone z bokami sześcioma okuciami - sztabami żelaznymi przytwierdzonymi gwoździami do dranic. Znalezione szczątki należały najprawdopodobniej do kobiety w wieku nie przekraczającym 20 lat. W nogach zmarłej spoczywały żelazne okucia, prawdopodobnie pozostałości po drewnianym wiadrze. Na lewej ręce znajdowały się dwa pierścionki - wykonane ze srebra i z brązu. Na szyi zmarłej założono długi, srebrny łańcuch. Głowę na ostatnią drogę przyozdabiały dwa masywne kabłączki skroniowe ze srebra. To tylko część znalezionych przedmiotów. Funkcję pozostałych uda się ustalić po żmudnych pracach konserwacyjnych. - Tego typu pochówki we wczesnym średniowieczu są niezmiernie rzadkie. Niewątpliwie jest to jeden z najbogatszych odkrytych dotąd na nekropolii śródeckiej - uważa Pawlak. W innym pochówku znaleziono zmarłego, którego czaszka posiadała otwór. - Mamy tutaj do czynienia z trepanacją wykonaną tysiąc lat temu. Co ciekawe, wstępna analiza antropologiczna wykazała, że pacjent przeżył zabieg, o czym świadczą ślady zagojenia widoczne na tkance kostnej - wyjaśnia Pawlak. Zarówno poniżej cmentarzyska, jak i powyżej znajdują się cenne nawarstwienia związane z osadnictwem. Przed powstaniem nekropolii, już w pradziejach zamieszkiwali tutaj ludzie. Zanim założono cmentarz, znajdowała się tu osada stanowiąca zaplecze grodu poznańskiego. Po przeniesieniu cmentarza w inne miejsce, powróciło osadnictwo, które trwa po dzień dzisiejszy. - Odkryliśmy relikty XV-wiecznej chaty, która w wyniku katastrofy uległa spaleniu - widoczne są bardzo wyraźne ślady spalenizny. Zachowały się wypalone fragmenty gliny, stanowiącej pierwotnie uzupełnienie drewnianego szkieletu ścian budynku - widać na nich negatywy belek i drążków, z których wzniesiono konstrukcję - wyjaśnia Pawlak. Wewnątrz budynku, w obrębie specjalnego aneksu, mieścił się piec sklepiony glinianą kopułą. Zdaniem odkrywców pożar trudno jest łączyć z jakimś konkretnym wydarzeniem, gdyż zaprószenia bywały dość powszechne. Prace archeologiczne potrwają do końca bieżącego roku.