O sprawie opowiedział w liście Mirosław Andruszewski, dziadek zmarłego chłopca. Według jego relacji, wikariusz z Wągrowca wytknął rodzinie, że przyjmuje księdza po kolędzie. "Wyjaśniłem, że od trzech lat pracuję poza granicami kraju wraz z żoną, że mój syn jest kierowcą i pracuje po całej Europie i nie ma nas w domu. (...) Sprowadzili naszą wiarę i przynależność do kościoła i to w 1050. rocznicę przyjęcia chrztu przez Polskę, do kolędy i 50 lub 100 złotych, które uszły księdzu przez naszą nieobecność" - relacjonował w liście dziadek chłopca. Następnie wikariusz miał zwrócić się do ojca słowami: "Pan nie jest żadnym ojcem i pan nie może być ojcem, bo z akt wynika, że nie ma pan ślubu kościelnego, a kto nie ma ślubu kościelnego, nie może być ojcem". Ksiądz zasugerował też, że dziecko zostało za późno ochrzczone. Chrzest odbył się dopiero w szpitalu, krótko przed śmiercią dziecka - informuje Nasze Miasto."Nie przyjmuje ani pan, ani syn księdza po kolędzie, to niestety ja nie wykonam tego pogrzebu i dziecku w jego ostatniej drodze nie będę towarzyszył" - przytacza w liście słowa kapłana dziadek zmarłego Ksawerego.Rodzina chłopca zapowiedziała skargę do Prymasa Polski, Episkopatu Polski i Ojca Świętego w Watykanie. Dziecko zostało pochowane w innej wągrowieckiej parafii.