Ks. Krzysztof Kuryłowicz urodził się w Wągrowcu, jednak dorastał w pobliskim Kłodzinie (gm. Mieścisko). Tylko przez dwa lata pełnił posługę w Polsce. - Kiedy w sierpniu 1991 roku biskup Azji Środkowej, Jan Lenga, zwrócił się do poznańskich Chrystusowców z prośbą o wysłanie duchownych do posługi kapłańskiej w Kazachstanie, zgłosiłem się bez chwili wahania. Pomyślałem, że będzie to moje nowe wyzwanie - wyjaśnia wągrowczanin. 140 km na Mszę Św. Jego podróż do Kazachstanu splotła się z zamachem stanu w ZSSR. Po dwóch tygodniach z wizą wyleciał samolotem z ukraińskiej Winnicy przez Moskwę do Kazachstanu. - Słynny dzień puczu w Moskwie, który zamknął epokę ZSRR, zastał mnie na granicy. Tydzień czekałem na pozwolenie przejazdu do Uzbekistanu, a stamtąd do Kazachstanu - opowiada. To był jednak dopiero początek jego przygód. Prawdziwym wyzwaniem okazało się odnalezienie katolickiego biskupa w półmilionowej Karagandzie, trzecim co do wielkości mieście w Kazachstanie. - Szukaliśmy go przez dwa dni! - wspomina ks. K. Kuryłowicz. Wągrowczanin najpierw pełnił posługę kapłańską w Krasnoarmieńsku, gdzie przez ponad rok czekał na zarejestrowanie pierwszej katolickiej parafii pw. św. Piotra i Pawła w Czkałowie. To Północno - Kazachski Obwód, centrum tamtejszej Polonii. Tam kapłan rozpoczął organizowanie katolickiej wspólnoty od podstaw. Parafię w Czkałowie można porównać wielkością do województwa wielkopolskiego, ale na jej terenie jest tylko... dwanaście wiosek. Do najbliżej położonej jest 12 km, do wsi najbardziej oddalonej na północ kontynentu trzeba dojechać w stepie 140 km! Cztery największe wsie w parafii liczą po ok. 250 rodzin. Msze św. odprawiane są w dwóch językach: polskim i rosyjsku, natomiast językiem urzędowym jest kazachski. Na niedzielne nabożeństwa przychodzi ponad 300 osób. - W mojej parafii żyje już piąte pokolenie Polaków zesłanych do Kazachstanu. Blisko 150 osób pamięta jeszcze rok 1936, kiedy tu dotarli? W naszej parafii jest około 3 tysiące wiernych, z których co trzecia osoba jest stale praktykującymi katolikami - informuje kazachski proboszcz. Kazachstan jest blisko 10 razy większy od Polski, na tym obszarze żyje ponad 155 narodowości. Nie ma na świecie drugiego takiego kraju z taką różnorodnością nacji. W samej tylko parafii ks. Kuryłowicza są przedstawiciele 55. narodowości. Kino i kawiarnia w kościele Zima w Czkałowie trwa ok. 7 miesięcy, wówczas średnia temperatura spada tu poniżej 30 C. Różnice czasu też są znaczne, gdy w parafii pw. św. Piotra i Pawła jest 23.00, u nas mamy godz. 18.00. - Do rodzinnego domu mam ok. pięć tysięcy kilometrów i gdybym jechał bez snu z Kazachstanu do Polski, w drodze spędziłbym dwie i pół doby - opowiada ks. K. Kuryłowicz. Także na co dzień musi radzić sobie z ogromnymi odległościami. Do swojego przełożonego biskupa ma bagatela 500 km. - Najbliżej mam na kawę do kolegi kapłana, to tylko? 250 km - żartuje ks. Krzysztof. - Poruszam się Ładą "czwórką", albo piętnastoletnim VW Pasatem. Przejechałem już 1,5 mln kilometrów, chyba z 30 razy okrążyłem już kulę ziemską - stwierdza. Kilkanaście lat temu ks. Kuryłowicz kupił w Czkałowie kawał stepu i przystąpił do budowy kościoła. Świątynia w stylu neogotyckim powstaje etapami, nie mamy jeszcze sufitu i prezbiterium. Kościół jest dwupoziomowy: na dole mieści się kaplica, kawiarenka i... kino. Na piętrze trwa właśnie budowa kościoła, który ks. Krzysztof chciałby poświecić i oddać wiernym w przyszłym roku. W budowie świątyni wspomagali go głównie Niemcy, ale również duży wkład włożyli przedsiębiorcy i mieszkańcy gminy Mieścisko. Swoją cegiełkę dołożyli też wągrowczanie. - Prowadziłem też "działalność biznesową". Zorganizowałem zbiórkę pszenicy, jednego roku dostałem w sumie 200 ton ziarna, które zamieniłem na? cegłę. Teraz już tak nie mogę robić? W domu parafialnym, który też jest dziełem ks. Kuryłowicza działa przedszkole prowadzone przez siostry służebniczki. W "niedzielnej szkółce" języka polskiego, historii, kultury i geografii Polski uczy się ponad 160 osób. Parafia dysponuje też klubem internetowym wyposażonym w osiem komputerów, ma swoją stronę w Internecie, a od pięciu lat wydaje gazetę Głos Polski. W stepie szerokim Dumą wągrowczanina jest działający od 14. lat Szczep Harcerski "Stepowe Orły", w trzech drużynach działa ponad 60. harcerzy. - Zbiórki odbywają się po polsku, harcerze również śpiewają w naszym języku - podkreśla z dumą ks. Krzysztof. - W drużynie ponad dwadzieścia osób gra na gitarach. Raz do roku jeden z harcerzy dostaje ode mnie gitarę na własność. W duszpasterskiej pracy ks. Kuryłowicza wspomaga ponad 80. letni? wikariusz, misjonarz z Towarzystwa Chrystusowego ks. Józef Wojda. Spotkanie z proboszczem z dalekiego Kazachstanu cieszyło się ogromnym zainteresowaniem wągrowczan. Do Muzeum Regionalnego gość przybył na zaproszenie Sylwerii Szyfter szefowej Klubu Podróżnika. Dzieło ks. Krzysztofa Kuryłowicza można wesprzeć w każdej formie - Potrzeba mi również modlitewnego wsparcia - poprosił kapłan. Ks. Krzysztof Kuryłowicz urodził się w Wągrowcu, a wychowywał w Kłodzinie w gm. Mieścisko. Po maturze, którą zdał w szkole o profilu rybackim, wstąpił do Arcybiskupiego Seminarium Duchownego i Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii w Poznaniu. W 1989 r. otrzymał święcenia kapłańskie i przez dwa lata był wikariuszem w jednej z parafii Pomorza Zachodniego. Od 1991 r. pełni posługę w Kazachstanie. Autor: Anna Borczykowska