Tymczasem niektóre urządzenia nie dość, że połykają monety, to jeszcze bawią się z kupującym w "złap mnie jeśli potrafisz". Menu na ekranie zaczyna skakać i trzeba się mocno starać, by wybrać bilet o interesującej nas wartości. - Raz pożarło mi 10 złotych i nie wydało nic. Wkładałem dwuzłotówkę i cały czas mi wylatywała, dopiero jak wrzuciłem 50 groszy, to mi dopiero automat przyjął. Przez to mi tramwaj mi odjechał - mówi reporterce RMF FM Agnieszce Bylicy poznaniak: