Łukasz W. miał dopiero 28 lat. Był niepełnosprawny i zazwyczaj na spacery nie wychodził sam. We wsi uchodził za niemowę. - Można było go zrozumieć i dał się lubić. Przysiadywał się na ławce i kładł mi rękę na kolano, ot, tak - pokazuje młoda kobieta. - To wypływało raczej z jego natury, aniżeli z innych powodów - dopowiada. Owego feralnego ranka było inaczej, ale trudno jest zebrać jednomyślne relacje mieszkańców, bo nawet urzędowe informacje są rozbieżne. - W czwartek około godz. 7.00 znalazł go jego brat. Medyk stwierdził zgon przez utopienie. Nie stwierdzono udziału osób trzecich - informuje Renata Bocheńska - Bejnarowicz. Staw w Wiatrowie nie jest głęboki. - Może mieć dwa metry głębokości, a nawet więcej, teraz woda trochę przybrała - ocenia 43-letni mężczyzna, sprzątający trawnik z dwoma kobietami wzdłuż drogi przy pałacu. - Znałem go od takiego - pokazuje ów człowiek. - Wiem, że wstawał wcześnie rano, już o piątej, parzył sobie kawę i czekał do ósmej na mikrobus, który przyjeżdżał po niego i zabierał na warsztaty terapii zajęciowej w Wągrowcu. Staw jest wokół ogrodzony drucianą siatką, ale człowiek dorosły może ją łatwo przeskoczyć. Trudno wyobrazić sobie ochotę kąpieli o tej porze, nie mówiąc o chęci zanurzenia ręki w lodowatej wodzie o poranku... Łukasza nie widywano samego i tym bardziej zastanawiające jest samowolne opuszczenie domu. - On nigdy sam nie wychodził, zawsze z mamą - opowiada kobieta spotkana przy pałacu. - Często go widywałam wypatrującego w oknie. Patrzył przed siebie, chyba na nikogo nie czekał? - zastanawia się ta kobieta, która mieszka na przeciw jego bloku. - Tego ranka wyszedł z domu w bluzie i spodniach, ale nie był ubrany do wyjazdu. Plecak i kurtka czekały na niego w domu - zaskakuje swoją wiedzą, jakby była domownikiem. Informacja Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Wągrowcu jest podobna do wypowiedzi mieszkańców, chociaż nie do końca. "W Wiatrowe osoba postronna zauważyła w odległości 3 m pływające w stawie ciało ludzkie. Działania straży polegały na wyciągnięciu topielca na brzeg. Lekarz przybyły na miejsce zdarzenia stwierdził zgon. Teren akcji przekazano policji" - brzmi suchy komunikat. Bardziej precyzyjna jest wągrowiecka policja, która potwierdza, że o godz, 7.20 mężczyznę znalazła w wodzie bratowa topielca .- Wszystko wskazuje na to, że był to nieszczęśliwy wypadek - informuje oficer prasowy policji, Monika Grzelak. Jerzy Mianowski