"Rzeczpospolita", jeden z największych opiniotwórczych dzienników w kraju, od trzech lat przygotowuje ranking urzędów skarbowych. W tegorocznym zestawieniu wysokie, bo drugie miejsce w kraju zajął wrzesiński urząd skarbowy, który - według autorki artykułu Grażyny Leśniak - musiał zwrócić podatnikom sto kilkadziesiąt milionów złotych. Wiesława Staszak, p.o. naczelnika Urzędu Skarbowego we Wrześni: - Kwota podana w gazecie od razu wydała mi się nieprawdopodobna. To nierealna suma. Gdybyśmy faktycznie zwrócili takie pieniądze, musiałabym się tłumaczyć przed Izbą Skarbową w Poznaniu. Zdziwienie Staszak jest uzasadnione, tym bardziej że cały roczny wpływ podatków za ubiegły rok wyniósł w tym urzędzie 98 mln 547 tys. zł. Skąd więc taka kwota? Okazuje się, że informacja wyszła z... wrzesińskiego urzędu skarbowego. Zawinił urzędnik, który źle wpisał kwotę. - Nieporozumienie wynikało z tego, że urzędnik, podając informacje do Izby Skarbowej w Poznaniu, wpisał dokładną kwotę w złotówkach. Nie zauważył jednak, że kwotę ma podać w tysiącach złotych - wyjaśnia Staszak. Miał wpisać zatem w zaokrągleniu po prostu 177, a wpisał 176 950,44. Autorka artykułu nie czuje się winna zamieszania: - Owszem, tak duża kwota wydała mi się dziwna, ale jeśli zna się pan choć troszkę na podatkach, to wie pan, że mógł być zbieg różnych postępowań. Poza tym nie jestem od weryfikowania danych 401 urzędów, tylko od tego są naczelnicy i dyrektorzy właściwych izb. G. Leśniak nie przewiduje żadnego dementi w sprawie. Stwierdziła tylko, że - zgodnie z informacją uzyskaną w poznańskiej Izbie Skarbowej - na stronie internetowej "Rzeczpospolitej" poprawiono kwotę. Zdaniem warszawskiej dziennikarki winę za zamieszanie ponosi naczelnik wrzesińskiej skarbówki. - Jakie dementi, przepraszam bardzo? Pani naczelnik urzędu skarbowego ewidentnie nie dopilnowała własnych pracowników i zaniedbała swoje obowiązki. Ja nie widzę żadnego powodu do dementi, żebym ja musiała się tłumaczyć z błędu naczelnik urzędu skarbowego. Ta pani powinna ponieść konsekwencje i niewykluczone, że może jakieś poniesie, ale nie mnie o tym decydować. Sama działa na szkodę urzędu przez właśnie niedopilnowanie obowiązków służbowych. Sama zrobiła "kuku" własnemu urzędowi. Jak dodała Leśniak, taka sytuacja zdarzyła się pierwszy raz w trzyletniej historii rankingu. Podobny błąd popełnił urzędnik z Lublina, który w rankingu "Rzepy" uplasował się tuż za Wrześnią. W. Staszak unika odpowiedzi na pytanie, czy wyciągnie konsekwencje wobec urzędnika, który zawinił, wpisując źle kwotę. Zasłania się wewnętrznym regulaminem skarbówki. Nie chce też podać nazwiska nieszczęśnika. Na koniec zaznacza też, że pieniądze zwrócone podatnikom nie zawsze wynikały z błędu urzędnika: - To są decyzje do ponownego rozpatrzenia - stwierdza. Tomasz Małecki