Właściciele, nie będąc już w stanie utrzymać zwierzęcia, sprzedali go handlarzowi. Ten z kolei, przez trzy tygodnie, tuczył konia aby ze sporym zyskiem oddać do rzeźni. - Udało nam się zebrać potrzebne fundusze i wykupić ogiera z rąk handlarza. Wraca do zdrowia, ma już zrobione kopyta, choć nadal nie jest w najlepszej kondycji. Ruch sprawia mu ból, bo jego podkowy powinny być zdjęte wiele miesięcy temu. Ponadto handlarz nadmiernie pasł go żytem, świeżą kukurydzą w kolbach oraz paszą przeznaczoną dla bydła rzeźnego. Trzy tygodnie koń spędził u niego na łańcuchu, bez możliwości ruchu - mówi Dorota Wechta z Centaurusa. Ogier rehabilitowany jest w Wojnowie nieopodal Zielonej Góry. Dostał też nowe imię: Master Maximus. Nadały mu go osoby, które zamierzają go adoptować. Nowy dom to jedyne wyjście dla ogiera, ponieważ dotąd nie był siodłany i jest zbyt duży, aby trafić do ośrodka hipoterapii. Leczenie potrwa kilka tygodni. W tym czasie konia obowiązuje ścisła dieta: niskoenergetyczne musli lub granulaty. To - podobnie jak maści na gnijące strzałki - wymaga kolejnych funduszy. - Dziękujemy wszystkim, którzy do tej pory okazali ogierowi wiele serca i prosimy o dalsze wsparcie w jego leczeniu. Zainteresowani adopcją mogą obejrzeć Mastera Maximusa w schronisku w Wojnowie. Przed oddaniem konia nowemu właścicielowi sprawdzimy warunki w jakich będzie bytował. Mamy też pewne obostrzenia. Nie będzie mu wolno wykonywać pracy zarobkowej, choć oczywiście w gospodarstwie może pomagać - dodała Wechta. kab