Bambrzy to potomkowie niemieckich osadników sprowadzonych do podpoznańskich wsi w XVIII wieku. Przybyli rolnicy pochodzili z Bambergu we Frankonii. Niemcy szybko spolonizowali się. Udało się to dzięki temu, że byli katolikami. - Można powiedzieć, że w żyłach każdego poznaniaka płynie przynajmniej kropelka bamberskiej krwi - twierdzi profesor Maria Paradowska z Towarzystwa Bambrów Poznańskich. Pani profesor w imieniu założycieli Muzeum Bambrów Poznańskich toczy spór z Muzeum Narodowym. Jego genezy należy szukać w roku 2003. Wtedy to przy ul. Mostowej, na terenie Muzeum Etnograficznego, stanęło Muzeum Bambrów Poznańskich. Zostało zbudowane w zaledwie 120 dni. Muzeum Etnograficzne jest oddziałem Muzeum Narodowego. Działka, na której stanęło należy do Muzeum Narodowego. Ale twórcami muzeum byli potomkowie Bambrów i miłośnicy ich kultury. W budynku znalazła się m.in. odtworzona chata bamberska z pełnym wyposażeniem. Założyciele muzeum przyznają, że ekspresowa budowa, możliwa dzięki pieniądzom pochodzącym m.in. od sponsorów i zwykłych poznaniaków, wpędziła Towarzystwo Bambrów Poznańskich w potężne długi. Miasto zaoferowało, że wierzytelności spłaci, ale pod warunkiem, że muzeum zostanie przejęte przez Muzeum Narodowe. Zgodnie z umową podpisaną w 2002 r. Muzeum Bambrów miało być przekazane Muzeum Narodowemu po zakończeniu budowy. Towarzystwo nie przekazało Muzeum Narodowemu swojej placówki wystawienniczej więc MN skierowało sprawę o "wydanie nieruchomości" do sądu. Bambrzy twierdzą, że Muzeum Narodowe musiałoby zwrócić nakłady poniesione na budowę muzeum. Ostrzegają też, że część osób, które przekazały swoje zbiory na ekspozycję, może je odebrać, jeżeli placówkę przejmie Muzeum Narodowe. Bambrzy wolą, żeby ich muzeum było w rękach Towarzystwa. Obawiają się, że Muzeum Narodowe, które ma wiele placówek, nie będzie należycie opiekowało się ich "ukochanym dzieckiem". Poza tym przypominają, że zbudowali muzeum własnymi siłami. W lipcu sąd, rozpoczynając proces o wydanie budynku muzeum, dał zwaśnionym stronom miesiąc czasu na dojście do porozumienia. Niestety, miesiąc, a raczej dwa miesiące jakie minęły od tego czasu to dla skłóconych stron za mało. - Prosimy o kolejne trzy miesiące. Pracujemy nad ugodą, ale wymaga to więcej czasu - stwierdzili dziś zgodnie pełnomocnicy TBP i Muzeum Narodowego, którzy dodali, że w wypracowaniu kompromisu pomagać im będzie przedstawiciel Urzędu Miasta. Sąd przychylił się do tej prośby zawieszając postępowanie do 5 grudnia. Wiadomość pochodzi z portalu: