Klekoty mają drewniane kołatki przymocowane do drewnianej osi. Przypominają taczki, ale wykonane są zwykle z bardzo twardego drewna. - Tradycja klekotania sięga niepamiętnych czasów. Zapisy dzieci do wyścigów klekotami w kronice miejscowego kościoła pochodzą z XVIII wieku - poinformował jeden z mieszkańców, Robert Gogol. Zgodnie z tradycją chrześcijańską, w Triduum Paschalne, od czwartku do soboty milkną kościelne dzwony. W czwartek, klekoty wyruszą jeszcze o godz. 18., w piątek klekotanie będzie słychać cztery razy w ciągu dnia, a w sobotę tylko raz - o godz. 5 rano. Według Gogola, klekotów zostało już niewiele, ale hałas potęgują dzieci, których jest zawsze więcej niż kołatek. Biegi rozpoczynają się od kościoła i tam także się kończą. Na noc klekoty pozostawiane są w przykościelnej dzwonnicy. Tradycyjnie, przed zakończeniem czwartkowych wyścigów, chłopcy chodzą z ministrantem od domu do domu i proszą o jajka. Hałasują tylko pod domami, których gospodarze spełnią ich prośbę. Wszyscy wtedy wiedzą, kto pożałował chłopcom chociaż jednego wielkanocnego jajka. Widowisku przyglądają się także starsi mieszkańcy wsi. - Tradycja jest piękna. Jako dziecko zawsze biegałam za skrzekotami. Chłopcy już o 5. rano powodują straszliwy hałas, ale jest to miły hałas. Czujemy wtedy, że święta są tuż, tuż", mówi jedna z mieszkanek. Dla wiernych z Mnichowic, bieganie z klekotami jest "pięknym nawiązaniem do męki i śmierci Pana Jezusa i przypominaniem jednocześnie o przemijaniu naszego życia. Powinniśmy ten czas przeżyć w ścisłym rachunku z samym sobą i Panem Bogiem, by odnowić własne życie - mówią. W wydanej w 2003 r. przez UNESCO "Encyklopedii Sportu", "wyścigi klekotów" opisano jako sport i obyczaj. Mnichowice są niewielką wsią, zamieszkałą przez około 300 osób. Tradycja biegania z klekotami w wielu rodzinach przechodzi tutaj z ojca na syna.