Dziś, często zardzewiałe, są zapomnianym relikty minionych czasów. Czy tabliczki "rzemieślnicze" to zabytki czy niepotrzebny złom? Kolorowe szyldy i banery reklamowe atakują nas ze wszystkich stron. Każda firma czy warsztat próbuje zareklamować swoje usługi w wyjątkowy sposób. Sklepy prześcigają się w walce o najlepszy neon. Gdzieś pomiędzy tymi nowoczesnymi napisami można jeszcze odnaleźć prawdziwe perełki - stare, niebieskie tabliczki, które w latach siedemdziesiątych poznańscy rzemieślnicy umieszczali przy swoich zakładach pracy. - W latach 70. wprowadzono obowiązek przynależności rzemieślników do odpowiednich cechów - wyjaśnia Wiesław Ratajczak, zastępca dyrektora Wielkopolskiej Izby Rzemieślniczej w Poznaniu. - Urząd Miasta postanowił oznaczyć wszystkie zakłady rzemieślnicze tak, aby klienci wiedzieli gdzie się one znajdują - dodaje. To wtedy na poznańskich murach masowo zaczęły się pojawiać niebiesko-białe tabliczki. Każda z nich musiała zawierać podstawowe dane rzemieślnika - imię, nazwisko, fach, w jakim się trudni oraz adres zakładu. Po lewej stronie zawsze znajdowało się logo i nazwa odpowiedniego cechu rzemieślniczego. - Kiedy w 1989 roku zniesiono obowiązek przynależności cechowej, zniknął obowiązek oznaczania zakładów - mówi Wiesław Ratajczak. Wtedy też nowe tabliczki przestały się pojawiać, a zastąpiły je wszechobecne dziś szyldy. Minęły lata, wiele zakładów zaprzestało swej działalności, ale świadectwem ich obecności pozostały tabliczki. Teraz jest ich już niewiele i trzeba mieć naprawdę wprawne oko, by dostrzec takie "cudo" na ścianie budynku. W centrum Poznania pozostało ich jeszcze trochę, m.in. na ul. Garbary i Koziej. Właściciele zapomnieli o ich usunięciu a żaden z cechów nie ma obowiązku by robić to za nich. - Po 1989 r. to rzemieślnicy decydowali czy chcą tabliczkę i to oni powinni teraz o nich pamiętać - mówi Marzena Rutkowska z WIRu. Nienależący do żadnego cechu rzemieślnicy także pozostawili swoje tabliczki na miejskich murach. Mijając szyldy z nieaktualnym, sześciocyfrowym numerem telefonu, na niejednej twarzy pojawia się uśmiech. - Te tabliczki to chyba już zabytki? - zastanawia się pan Paweł, którego zapytaliśmy o tabliczkę przy ul. Garbary. Choć wiele tabliczek to tylko pozostałości po odległych czasach, a warsztaty, które "reklamowały" już nie istnieją, to zdarzają się także aktualne! - Do cechu przystąpiłem w 1973 roku i wtedy umieściłem tabliczkę na murze - mówi pan Czesław Szcześniak, którego zakład stolarski przy ul. Garbary funkcjonuje do dziś. Elwira Trzcielińska Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl