Z ustaleń śledczych wynika, że ojciec dwójki dzieci zmarł w wyniku braku tlenu. Mężczyznę znaleziono z założonym na głowę workiem. Śmierć rodziny z Zalesewa. 61-latek zmarł w wyniku uduszenia, miał worek na głowie Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak przekazał, że mężczyzna zmarł w wyniku gwałtownego uduszenia. Spowodowane to było założeniem foliowego worka na głowę. Przyznał, że ciało 61-latka nie było skrępowane. Kolejne ustalenia dotyczą śmierci dziewięcioletniego chłopca. Badania potwierdziły liczne obrażenia ciała, które powstały po uderzeniach narzędziem tępokrawędzistym. W spalonym domu śledczy znaleźli tłuczek do mięsa. Na narzędziu znajdowały się ślady biologiczne chłopca oraz dwóch kobiet, jednak prokuratura nie potwierdza, czy DNA należało do matki i córki. Według prokuratury potrzebne są dalsze badania. Prok. Wawrzyniak podkreślił, że nie wydano jeszcze ostatecznej opinii na temat przyczyny śmierci kobiet. - Nie wiemy jeszcze, jaki był mechanizm ich śmierci - przyznał. Dodał, że nie ma ostatecznego potwierdzenia tożsamości ciał kobiet znalezionych na miejscu tragedii. W tej sprawie śledczy czekają na dodatkowe informacje z Niemiec. Ekspertyzy będą znane najwcześniej za miesiąc. Poprzednie ustalenia potwierdziły, że pożar domu wybuchł w wyniku podpalenia. Nie wiadomo jednak czy było to samobójstwo, czy ogień podłożyły osoby trzecie. Śmierć rodziny w Zalasewie Przypomnijmy, że w nocy z 10 na 11 października służby ratunkowe odebrały zgłoszenie o pożarze domu jednorodzinnego w podpoznańskim Zalasewie. W trakcie akcji gaśniczej i przeszukiwania pogorzeliska strażacy znaleźli ciała czterech osób: małżeństwa - w wieku 55 i 61 lat - oraz dzieci w wieku 9 i 14 lat. Rodzina jakiś czas temu sprowadziła się do Polski z Niemiec, remontowała dom, w którym doszło do pożaru. Sąsiedzi, w rozmowie z lokalnymi dziennikarzami podkreślali, że "nic nie zwiastowało takiej tragedii", a rodzina wydawała się "zgodna, normalna". W połowie października poznańska prokuratura poinformowała, że według wstępnej opinii biegłych dziewięciolatek zmarł w wyniku obrażeń czaszkowo-mózgowych spowodowanych zadaniem mu licznych ciosów w obrębie głowy i twarzy narzędziem tępokrawędzistym. Jednocześnie śledczy podkreślili, że ze względu na wysoki stopień oparzeń i zwęglenia zwłok biegli nie byli w stanie wydać ostatecznej opinii ws. przyczyny śmierci kobiety i 14-latki. Przyczyną podpalenie? W listopadzie śledczy przekazali, że według opinii biegłego przyczyną pożaru domu było podpalenie - ktoś rozlał w różnych miejscach budynku łatwopalną ciecz, prawdopodobnie benzynę. Prokurator przyznał, że badający sprawę śledczy jak dotąd nie uzyskali informacji, by rodzina miała np. kłopoty finansowe, albo była z kimś w konflikcie.