Strategia rozwoju miasta - jak podaje gazeta - to dokument niezbędny dla pozyskiwania środków unijnych na miejskie inwestycje. Nad projektem strategii rozwoju Konina od ponad roku pracują urzędnicy konińskiego magistratu. Kiedy 14 maja zaprezentowali swoje dzieło, spotkali się z krytyką radnych Prawa i Sprawiedliwości. Ci nazwali go "stekiem bzdur" i zaprezentowali własny projekt strategii dla Konina. - Zwróciłem uwagę na sformułowania ewidentnie związane z dużym miastem. W ciągu kilkunastu minut ustaliłem, że to "Strategia Rozwoju Wrocławia 2000 plus", przyjęta jeszcze w 1998 r. Zostały z niej przepisane całe strony - opowiada gazecie Piotr Florek, przewodniczący klubu radnych PO. - Wyszło tu lenistwo radnych PiS. Zamienili tylko Odrę na Wartę, a Wrocław na Konin - komentuje Kazimierz Pałasz, prezydent Konina (SLD). Gdy sprawa stała się głośna, radni PiS musieli przyznać, że "oparli się" na "sprawdzonych pomysłach". Radny Krzysztof Okoński potwierdził, że osobiście przepisywał "fragmenty" wrocławskiego dokumentu. - Nie wiem, dlaczego robi się z tego sensację - mówi gazecie Mariola Rakiewicz, radna klubu PiS i wiceprzewodnicząca Rady Miasta. - Moglibyśmy napisać nasz projekt własnymi słowami, ale na pewno nie byłby tak dobry. Zdaniem Rakiewicz, Konin i Wrocław wbrew pozorom mają "podobne problemy". - I my, i oni mamy ludność napływową, i tu, i tam mamy problemy z nieuregulowaną rzeką - wymienia jednym tchem. Nie zgadza się z tym Stanisław Huskowski, w 1998 r. wiceprezydent Wrocławia, obecnie poseł PO: - Ten incydent świadczyć może o szczupłości intelektualnej tamtejszych radnych, bo problemy Konina są inne niż Wrocławia - mówi wiceprezydent gazecie. W środę - jak donosi "GW" - Rada Miasta Konina zdecyduje, co dalej ze strategią miasta. Nieoficjalnie wiadomo, że koniński PiS przeprosi władze Wrocławia za cały incydent.