Bo poziom przestępczości w tych trzech legendarnych miejscach nie odbiega od reszty miasta. Chociaż to na Wildzie ginie najwięcej aut. Fakt, że na Wildzie nie jest najprzyjemniej, bo mieszka tam szatan, wpoił każdemu Grabaż z Pidżamy Porno, śpiewając piosenkę o "Ezoteryczny Poznań". Obiegowe opinie o tym, że najwięcej przestępstw zdarza się na Dębcu, Wildzie i Jeżycach nie mają już potwierdzenia w rzeczywistości. Przestępstwa, do których dochodzi w Poznaniu, dzieją się wszędzie, w każdej części miasta. - To już dawno się rozłożyło. Przestępczość w mieście spadła i spada dalej. Bezpieczeństwo poprawiło się i teraz w każdym rejonie Poznania jest mniej więcej taki sam poziom przestępczości - mówi Zbigniew Paszkiewicz, rzecznik KMP. - Owszem, występują charakterystyczne zjawiska, np. na Wildzie najwięcej jest włamań do samochodów. Ale bójki, kradzieże i rozboje zdarzają się wszędzie - dodaje. Chociaż najwięcej samochodów ginie na Wildzie, to na Jeżycach wcale nie jest lepiej. Najgorzej jest w obrębie tzw. trójkąta bermudzkiego. Ulice w okolicach Rynku Jeżyckiego, m.in. ul. Szamarzewskiego, Kraszewskiego, Staszica, to miejsca, gdzie dochodzi do największej liczby kradzieży samochodowych. Działają tam m.in. gangi młodocianych przestępców. Wczorajsze Echo Miasta napisało, że w Jeżyckim komisariacie działa specjalna grupa zajmująca się zwalczaniem dziecięcego bandytyzmu. - Pozostała część Jeżyc jest inna, spokojna. Ulice Mylna, Jeżycka, Poznańska... ale przestępczość z trójkąta bermudzkiego rzutuje na całość - ocenia Stanisław Gorzelańczyk, radny osiedla Jeżyce. - Policja i mieszkańcy robią co mogą, by polepszyć bezpieczeństwo w dzielnicy - dodaje. Mieszkańcy najbardziej skarżą się na złodziei samochodów i osoby nadużywające alkoholu. Najbardziej doskwierają mieszkańcom przypadki niszczenia cudzej własności. Bez wyraźnego wsparcia ze strony miasta mieszkańcy nie mogą poradzić sobie z problemem. Mimo to sami także podejmują działania prowadzące do poprawy bezpieczeństwa. - Chcemy naprawić wszystkie bramy w kamienicach na Jeżycach. Pierwszą pozytywną odpowiedź dostaliśmy z budynku przy ul. Staszica 22 - mówi Stanisław Gorzelańczyk. Następnym krokiem miałoby być ograniczenie liczby punktów sprzedających alkohol. - Czujemy się jak w getcie, w którym zamknięto spokojnych. Ale wraz z poparciem mieszkańców staramy się rewitalizować naszą dzielnicę - mówi Gorzelańczyk. Dębiec to też bardziej bajkowa kraina niż piekielny krąg Dantego. W dzielnicy nie ma nocnych sklepów, jedyny klub, w którym odbywały się imprezy masowe, został zamknięty kilka lat temu. Mieszkańcom mieszka się dobrze, bo po godz. 20 praktycznie zamiera tam życie. Jedynie latem na osiedlowych ławkach przesiadują młodzi, ale tak jest przecież w każdym innym miejscu. Stereotypy dotyczące niebezpiecznych dzielnic tak głęboko zakorzeniły się w świadomości mieszkańców, że bywając w tych, otoczonych złą sławą dzielnicach, stale zachowują czujność. Poziom adrenaliny rośnie. - Ostrożności nigdy za wiele - radzi policja. - Niezależnie w jakiej dzielnicy Poznania się znajdziemy, powinniśmy zawsze zwracać uwagę na otoczenie i dbać o swoje bezpieczeństwo. Nawet w dzielnicach willowych Poznania, np. na Sołaczu czy na Ogrodach zdarzają się rozboje, napady i kradzieże. Przez wiele lat szczególne obawy budziły w mieszkańcach Poznania przejścia podziemne. To już się zmieniło. Po wyposażeniu w kamery i odświeżeniu przejścia podziemnego pod rondem Kaponiera, piesi nie mają obaw przed zejściem pod ziemię. Teraz większość idących nocą na przystanek autobusowy pod "Akumulatorami", czyli Domem Studenckim "Jowita" udaje się tam "dołem", a nie "górą" przez tory, jak robili to wcześniej, przez wiele lat. - Od czasu założenia monitoringu w przejściach podziemnych, w tych miejscach zdarzają się jedynie pojedyncze przypadki przestępstw - mówi Zbigniew Paszkiewicz. Elwira Trzcielińska Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl