Podczas uroczystej mszy św. w bazylice i przed kilkumetrowym monumentem - Sybirackim Znakiem Pamięci - pielgrzymi dziękowali Bogu za swój powrót z "nieludzkiej ziemi" do Polski. Modlili się także w intencji zesłańców, którzy nie doczekali powrotu do rodzinnego kraju. Biskup pomocniczy opolski Jan Kopiec mówił w homilii, że "każda droga prowadząca do Chrystusa nie jest wolna od cierpienia". - Czerpiemy w tym miejscu wyraźne przesłanie z krzyża, dzięki któremu potrafimy dobrze żyć i przekazywać następnemu pokoleniu to co najważniejsze - być prawdziwym człowiekiem - podkreślił duchowny. Pani Zofia Daniszewska spędziła na zesłaniu 3 lata. Była ośmioletnią dziewczynką, gdy wyjeżdżała z rodzinnego domu. - Miałam to szczęście, że z armią generała Andersa udało mi się wyjechać ze Związku Radzieckiego. Byłam w Persji, Iraku i w Indiach. Jako jedno z wielu dzieci polskiego sierocińca ostatecznie trafiłam do Ugandy i Kenii - opowiadała pani Zofia. Jak wspomina, w Afryce spędziła 5 lat. Na zesłaniu w ZSRR zmarła jej siostra, a matka powróciła do Polski ostatnim transportem. Pani Zofia uczestniczyła we wszystkich dziewięciu pielgrzymkach Sybiraków do Lichenia. Do Związku Sybiraków należy około 60 tys. osób. Najwięcej jego członków mieszka w woj. dolnośląskim, zachodniopomorskim i pomorskim. Przed II wojną światową Związek zrzeszał ofiary carskich wywózek na Wschód. W 1988 r. do jego reaktywowania doprowadzili deportowani w latach 40. przez władze ZSRR oraz ich rodziny. Od 10 lutego 1940 r. do czerwca 1941 r. władze ZSRR zorganizowały cztery wywózki polskich obywateli z Kresów na Wschód. Ośrodek Karta, na podstawie archiwów NKWD, ustalił losy 320 tys. polskich obywateli deportowanych podczas tych wywózek. Nie znaczy to jednak, że jest to pełna lista deportowanych podczas II wojny światowej. Według Związku Sybiraków, wywiezionych zostało ok. 1,3 - 1,5 mln Polaków, z których zginął co trzeci.