Na pierwszy rzut oka absolutnie nie widać na tych obrazach "Studiów codziennej gry". Ani niczego podobnego. Może brakuje dynamiki? Może stresu, pośpiechu, dosłowności? Ale to nie jest ten rodzaj sztuki, a Bogdan Wojtasiak nie jest tego rodzaju malarzem. I trzeba poświęcić mu trochę czasu, by obrazy zaczęły dla nas żyć, by zaczęły mówić, by można było zobaczyć na nich właśnie codzienną grę i jej obserwatora. Najpierw widać kolor - i to właśnie on narzuca pierwsze wrażenie, zwłaszcza że Wojtasiak jest mistrzem mówienia przez barwę. W zależności od odcienia można tam zauważyć leniwy rytm spokojnego dnia, nerwową bieganinę, gorączkowe poszukiwania, pośpiech, aż po ciemne kolory rozpaczy. Potem dochodzą kształty i ta niezwykła przestrzenność jego obrazów, która sprawia, że wydają się trójwymiarowe - i jeszcze bardziej przekonujące w swoim przekazie. Każdy z nich wymaga osobnej chwili na zobaczenie, co kryje się pod pozornie spokojną powierzchnią jednej barwy. W jakiś niewytłumaczalny sposób artyście udaje się przekazać wszystkie te niewyrażalne emocje, które targają nami w chwilach wyjątkowego napięcia i nawet nie jesteśmy w stanie ich nazwać - jak i te, które odczuwamy, gdy mamy dla siebie chwilę absolutnego, błogiego spokoju. Udaje mu się wyrazić niewyrażalne - w dodatku każdy może zobaczyć w nich siebie. I swoje gry. I może nawet dowiedzieć się czegoś o sobie - jeśli umie patrzeć... Bogdan Wojtasiak urodził się w 1952 r. Ukończył PWSSP w Poznaniu dyplomem z malarstwa w pracowni prof. Stanisława Teisseyre'a w 1977 r. Obecnie jest profesorem w Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. Swoje prace prezentował na kilkudziesięciu wystawach indywidualnych i zbiorowych w kraju i zagranicą. Wystawa jego prac w Galerii Arsenał potrwa do 26 grudnia. el Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl