Nauka anatomii trwa trzy semestry. W pierwszym semestrze zajęcia w prosektorium odbywają się 3 razy w tygodniu, w drugim semestrze - 2 razy tygodniowo, zaś w trzecim - znowu trzy. Niby to dużo czasu, aby nauczyć się wszystkich detali budowy ludzkiego ciała. Niekoniecznie jednak, jeśli ciało rzeczone nie wygląda tak, jak standardowo zbudowany człowiek wyglądać powinien. - Uczymy się na preparatach, z których niektóre są z czasów II wojny - mówi jedna ze studentek. - Czasem dostajemy do analizy na przykład rękę, która nie wiadomo, gdzie się zaczyna... Koleżance wtóruje Marcin, student V roku. - Na tych samych zwłokach uczą się pokolenia; one są zakonserwowane, ale jednak kiepsko wszystko na nich widać: coś jest urwane, coś poprzewracane... - opisuje. - One się zużywają, tak to nazwijmy - podsumowuje. Poza problemem preparatów z prosektorium istnieje jeszcze kwestia materiałów z "kościarni", czyli, krótko mówiąc, kości ludzkich. Każdy student medycyny powinien znać budowę wszystkich kości. - Nie potrafię sobie wyobrazić uczenia się tego tylko i wyłącznie z atlasu, bo atlas jest dwuwymiarowy - mówi Ania, studentka UM. - Trzeba widzieć wszystko w trójwymiarze. Na przykład piramida kości skroniowej - kiedy po raz pierwszy przeczytałam jej opis w atlasie, to wyobrażałam sobie zupełnie coś innego, niż to w rzeczywistości jest! - relacjonuje. Na szczęście, od 4 lat studenci UM mają możliwość pójścia w czasie wolnym do "kościarni" i wypożyczenia materiału do nauki. Oczywiście kości nie można zabrać ze sobą do domu czy do akademika, ale istnieje możliwość zapoznania się z nimi samodzielnie, poza zajęciami. Niektórzy studenci jednak, pomimo możliwości korzystania z "kościarni", mają "własne" czaszki. Rzecz jasna nie tylko te, które wieńczą ich szyje, ale jeszcze takie, które pierwszym właścicielom do niczego już się nie przydadzą, w związku z czym można się na nich uczyć anatomii. Na sztucznych modelach czaszek jest się trudno uczyć, gdyż nie mają one wielu elementów, które zawsze posiada prawdziwa czaszka ludzka. Skąd studenci biorą ludzkie czaszki do nauki anatomii, skoro handel kośćmi ludzkimi jest przez polskie prawo zabroniony? - Czaszki się dziedziczy, dostaje - mówią studenci. - Od rodziców czy wujków lekarzy, od znajomych... A skąd poprzedni właściciele mieli czaszki? Również dostali. A ci, od kogo rodzice dostali czaszki, skąd je mieli? Tego już nie wiadomo, co otworzyć może drzwi najbardziej fantastycznym dywagacjom, z których niektóre ocierać się mogą o prawdę. Faktem poświadczanym przez praktykujących obecnie lekarzy, którzy ukończyli poznańską uczelnię medyczną ponad 20 lat temu, jest uzyskiwanie czaszek po prostu... z cmentarzy. Jeśli student dogadał się z grabarzem, ten ostatni przy przygotowywaniu nowego grobu na miejscu starego wyjmował z ziemi czaszkę, którą dawał później studentowi. Obecni studenci UM deklarują jednogłośnie, że dzisiaj takie praktyki nie mają już miejsca. Nie słyszeli o żadnym studencie, który w poszukiwaniu kości do nauki uciekałby się do niejasnych kontaktów z grabarzami. Wszak jest "kościarnia", gdzie bez większych problemów można się wszystkiego nauczyć.