- To wina studentów, którzy wrócili do miasta po dwutygodniowej przerwie w zajęciach - twierdzą eksperci. Czy rzeczywiście? W czasie 14. Konferencji Klimatycznej ONZ sytuacja na ulicach Poznania była... nie do poznania. Kierowcy byli zaskoczeni brakiem korków i sprawną organizacją ruchu w okolicy Międzynarodowych Targów Poznańskich. - Czy nie mogłoby tak być zawsze? - zastanawiają się teraz poznaniacy. Niestety, wraz z końcem konferencji zakończył się też spokój na drogach. W godzinach szczytu w centrum znów można utknąć w długim korku. Wczoraj rano i po południu w mieście tworzyły się olbrzymie zatory. Zakorkowane były ronda, szczególnie te na Ratajach, oraz mosty przez Wartę. - A było tak pięknie... - wzdychają kierowcy. Z czego wynika nagła zmiana sytuacji na ulicach Poznania? - Poznaniacy mocno wzięli sobie do serca ostrzeżenia policji dotyczące zmian w organizacji ruchu na czas COP14- twierdzi rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu, Zbigniew Paszkiewicz. - Na czas konferencji wielu z nich postanowiło po prostu przesiąść się z samochodów do autobusów czy tramwajów, wierząc, że tak będzie wygodniej. Konferencja się jednak skończyła i kierowcy przesiedli się z powrotem do swoich wozów. Jego słowa potwierdza rzecznik prasowy MPK, Iwona Gajdzińska: - Faktycznie, w czasie COP14 z naszych usług korzystało zdecydowanie więcej osób. Specjalnie wydzielone linie woziły też gości Konferencji Klimatycznej, dlatego nie było korków. Eksperci od transportu publicznego są innego zdania. Według nich, korkom na poznańskich ulicach winni są głównie... studenci! - Przeprowadziliśmy niedawno badania, z których wynika, że aż 10 proc. studentów porusza się po mieście samochodami - twierdzi Michał Beim, ekspert ds. transportu publicznego i miejskiego. - Dzieje się tak nie tylko dlatego, że auta są teraz dosyć tanie i osiągalne dla każdego, ale też dlatego, że do niektórych uczelnianych budynków dojazd komunikacją miejską jest po prostu żenujący. Mam na myśli choćby kampus uniwersytecki na Morasku - ocenia. Podobnego zdania jest Łukasz Bandosz, motorniczy MPK i członek poznańskiego Klubu Miłośników Pojazdów Szynowych. - Przez ostatnie kilkanaście dni w Poznaniu nie było przynajmniej kilkunastu tysięcy studentów z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza oraz Akademii Ekonomicznej i faktycznie dało się to odczuć - mówi. - Studenci coraz częściej rezygnują z podróżowania MPK na rzecz własnego samochodu, nie ma się więc co dziwić, że ich nieobecność rozładowała korki na ulicach Poznania. Zarówno Beim, jak i Bandosz są przekonani, że poznańscy kierowcy nie wystraszyli się zmiany organizacji ruchu wokół terenu MTP. - Może przez pierwsze dwa-trzy dni faktycznie woleli zrezygnować z samochodu na rzecz MPK, ale potem zobaczyli, że nie ma żadnego problemu z poruszaniem się po centrum samochodem - twierdzi Michał Beim. - Już w drugim tygodniu konferencji na ulicach było nieco bardziej tłoczno, a teraz wszyscy wrócili do starych nawyków. Przyzwyczajeń nie zmienia się tak szybko. Beim zwraca też uwagę na inny, czysto "sezonowy" problem. - Mamy grudzień, idą święta, a więc ludzie zaczynają jeździć do centrów handlowych po zakupy i prezenty. Tak jest zawsze o tej porze, korków o tej porze roku nie da się uniknąć - tłumaczy. Wygląda więc na to, że stereotyp biednego studenta, liczącego każdą wydawaną złotówkę, należy włożyć między bajki. Zdecydowanie bardziej aktualny będzie chyba wizerunek młodego człowieka, podjeżdżającego na uczelnię samochodem, a w drodze powrotnej... korkującego poznańskie ulice. Anna Przybył Informacja pochodzi z portalu Tutej.pl