Emerytowany mieszkaniec Leszna, który kilkadziesiąt lat przepracował w usługach transportowych uważa, że wielu kierowców nigdy nie powinno posiadać prawa jazdy. Spotykał się z takimi przypadkami. Jako najgroźniejsze choroby wymienił alkoholizm, padaczkę i cukrzycę. Liczy się doświadczenie Część kierowców, zgłaszając się do lekarza po orzeczenie o braku przeciwwskazań zdrowotnych do prowadzenia pojazdu, nie zdaje sobie sprawy ze swojej choroby. Niektórzy z kolei skrzętnie ją ukrywają. - Są też schorzenia, które trudno wykryć podczas standardowych badań. To istotny problem, dlatego wiele zależy od doświadczenia lekarza - mówi Mirosława Smyrek, kierowniczka Wielkopolskiego Centrum Medycyny Pracy w Poznaniu, ośrodek w Lesznie. Badający w głównej mierze opiera się na rozmowie i powinien zaufać pacjentowi. Tymczasem, nawet jeśli kierowca odpowiada zgodnie z prawdą, lekarz może przeoczyć poważne dolegliwości. Dlatego lista pytań lekarza powinna być znacznie dłuższa niż w kwestionariuszu. Ta zasada sprawdziła się np. w przypadku emeryta, który był wcześniej na rencie. Okazało się, że przyczyną pobierania w przeszłości renty były trzy zawały i operacja wszczepienia by-passów, a jego prawo jazdy stanęło pod znakiem zapytania, dlatego że złapano go na "podwójnym gazie". Zawodowy alkoholik Wśród kierowców trafiających do Wielkopolskiego Centrum Medycyny Pracy z powodu jazdy pod wpływem alkoholu liczną grupę stanowią osoby z postępującą już - co próbują skrzętnie ukryć - chorobą alkoholową. W przypadkach wieloletniego nadużywania alkoholu, badania laboratoryjne mogą pomóc ich zdemaskować. Zdarzają się nawet przypadki przyjścia po kielichu na badanie. Do ośrodka trafił niedawno złapany na jeździe po pijaku zawodowy kierowca. Okazał się alkoholikiem. Gdyby lekarz wystawił mu orzeczenie o istnieniu przeciwwskazań zdrowotnych do prowadzenia pojazdów silnikowych na okres powyżej roku, musiałby ponownie zdawać prawo jazdy. - Przyszła do mnie jego córka, bardzo rozsądna i zdeterminowana osoba. Zobowiązała się dopilnować, by ojciec podjął leczenie. Zaufałam jej i zakaz objął okres poniżej roku. Nie chciałam narażać rodziny na dodatkowe koszty. Jeśli mężczyzna podejmie leczenie, być może następne badanie lekarskie pozwoli mu wrócić do pracy w zawodzie - wyjaśnia lekarka. Najdziwniejsze w sprawach pijanych kierowców wydaje się postępowanie sądów. Kierowcom posiadającym różne kategorie prawa jazdy, złapanym na prowadzeniu samochodu osobowego po pijaku, najczęściej zabierane jest wyłącznie prawo jazdy kat. B. To powoduje komediowe wręcz sytuacje jak ta, gdy do ośrodka WCMP w Lesznie, kierowca z zawieszoną kat. B przyjechał autem z naczepą... Tylko raz stracił świadomość Lekarz badający kierowcę nie jest w stanie wykryć u niego niektórych schorzeń np. padaczki. Wielu pacjentów ignoruje wręcz jej symptomy, nie zdając sobie sprawy z powagi choroby. - Pamiętam kierowcę, którego zapytałam, czy kiedykolwiek podejrzewano u niego napad padaczkowy. Zaprzeczył. Spytałam o przyjmowane leki. Wymienił klasyczny lek przeciwpadaczkowy. Przyciśnięty do muru przypomniał sobie, że zdarzyło mu się raz stracić przytomność - wzdycha lekarz. Tymczasem taka jednorazowa, nawet krótkotrwała utrata przytomności na drodze, może doprowadzić do śmierci niewinnych ludzi. Osoba nawet z jednorazowym incydentem padaczkowym nie dostanie zgody lekarza na pracę w zawodzie kierowcy. Nie wyklucza to jednak otrzymania prawa jazdy kat. B. Kierowca ma szansę na pozytywne orzeczenie, jeśli przez dwa lata po odstawieniu leków nie wystąpi u niego napad. W krajach Europy Zachodniej przepisy są mniej restrykcyjne. Tam chorzy na padaczkę kierowcy samochodów osobowych normalnie uczestniczą w ruchu drogowym, a statystyki dowiodły, że ich choroba nie ma wpływu na zwiększenie wypadkowości. Wynika to m.in. z faktu, że nowoczesna generacja leków wycisza napady, a poza tym wielu przewlekle chorych z czasem potrafi rozpoznać zbliżającą się niedyspozycję i w porę wycofuje z ruchu. Jednak taki kierowca otrzymuje pozwolenie na krótki okres np. 6 miesięcy i tylko pod warunkiem systematycznego leczenia neurologicznego zabezpieczającego przed wystąpieniem napadu. Słodka z nazwy Równie poważnym schorzeniem jest cukrzyca. Możliwość utraty kontroli nad własnym organizmem pozbawia cukrzyków prawa do kierowania pojazdami ciężarowymi, pasażerskimi, pociągami etc. - Takie osoby nie mają szans na pracę w zawodzie kierowcy, co jednak nie oznacza, że w ogóle nie mogą być kierowcami. Przykładowo cukrzyca tzw. regulacyjna (leczona doustnie) nie powinna być powodem wydania negatywnego orzeczenia, ponieważ nie powoduje gwałtownej utraty przytomności - wyjaśnia dr Smyrek. Jeśli pacjent się uprze, może wprowadzić lekarza w błąd. Zdarzali się kierowcy - cukrzycy, którzy na poczekaniu wymyślali historie o "nasiusianiu do słoiczka po dżemie". Tymczasem, w przypadku tak poważnej choroby, rozsądek powinien im podpowiadać mówienie prawdy. Sposób na rutyniarzy Aby dostosować polskie przepisy do norm unijnych, zaostrzono wymogi wobec kierowców zawodowych. To oznacza dla nich niemałe wydatki związane ze zdobyciem świadectwa kwalifikacji zawodowej, szkoleniami okresowymi, badaniami lekarskimi i psychologicznymi. - Szacunkowe stawki nowych kursów kwalifikacji uprawniających do przewozu osób lub rzeczy wahają się do 6 do 8 tys. Co gorsza, w regionie leszczyńskim nie ma ośrodka, który mógłby je prowadzić - mówi Stanisław Wojciak, wicedyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Lesznie. Szczególny nacisk ustawodawca położył na badania lekarskie i psychologiczne. W myśl nowych przepisów, orzeczenie o braku przeciwwskazań zdrowotnych i psychologicznych do przewozu osób lub rzeczy, wydawane jest terminowo. W przypadku osób do 60. roku życia maksymalnie na pięć lat, a powyżej tego progu wiekowego - na 30 miesięcy. Zmiany - jak wyjaśnia S. Wojciak - były konieczne i zaprocentują. Szkolenia okresowe spowodują, że zawodowi kierowcy przestaną być rutyniarzami, a wyłącznie terminowe orzeczenia lekarskie zmuszą do dbania o zdrowie, co zaprocentuje poprawą bezpieczeństwa pasażerów oraz pozostałych użytkowników drogi. - Pierwszymi kierowcami, wykonującymi przewóz drogowy i zobowiązanymi do odbycia szkolenia okresowego oraz uzyskania wymaganego wpisu do prawa jazdy, są kierowcy z kategorią D lub D1, którzy otrzymali prawo jazdy do 31 XII 1980 roku - wyjaśnia dyrektor. KAROLINA BODZIŃSKA