Zebranie odbyło się w stołówce Mikromy. Miało luźną konwencję - pracownicy pytali, a inspektorzy informowali o przysługujących im prawach, kwestiach podatkowych, ubezpieczeniowych i świadczeniach zdrowotnych. Gości z Poznania komplementował Patrycjusz Kempiński, były pracownik spółki. - Jestem z nimi w stałym kontakcie. Przyjechali, choć nie mieli takiego obowiązku - podkreśla. Bardziej krytyczny był Piotr Broniarczyk, inny członek załogi. - Jakby likwidowali jakiś dział w Stoczni Gdańskiej z czterdziestoma pracownikami, to temat znalazłby się na pierwszych stronach gazet. A że rzecz tyczy Wrześni, to nie ma tematu - dochodzi do wniosku. - To, co z nami zrobili, nie mogłoby się wydarzyć w żadnym kraju Unii Europejskiej. My po prostu żyjemy w chorym państwie - dodaje wyraźnie podenerwowany. Jacek Strzyżewski, rzecznik prasowy poznańskiego inspektoratu pracy, przyznaje, że to bardzo trudna sprawa. - Firma nie funkcjonuje od kilku miesięcy, pracownicy nie otrzymują wynagrodzeń, a inspektor nie może wejść na teren zakładu, bo nie ma takich uprawnień. Nie może nikogo ukarać i wymusić jakichkolwiek działań - analizuje obecną sytuację. 2 grudnia inspektorat zrobił to, co mógł - złożył zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez pracodawcę. Dopatrzył się rażącego łamania praw pracowniczych (art. 218 kk). Tymczasem już wcześniej do Wydziału Gospodarczego Sądu Okręgowego w Poznaniu wpłynął wniosek o ogłoszenie upadłości firmy i drugi - do Sądu Rejonowego we Wrześni - o wyznaczenie kuratora. - Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko czekać. Każdy z nas radzi sobie jak może - albo gdzieś dorabia, albo też poszukuje pracy - mówi P. Kempiński. Przypomnijmy, że firma 2 M od dziewięciu lat działała na terenie Mikromy. Była spółką-córką francuskiego koncernu Maryld SA. Na zlecenia zagranicznych kontrahentów wykonywała specjalistyczne odlewy. Wstrzymała produkcję w sierpniu. W tym samym czasie upadła spółka-matka. Pracownicy poszli na urlopy, z których nie wrócili do dziś. Zostali pozostawieni sami sobie, nawet bez świadectw pracy. Tomasz Szternel