Przetarg na przejęcie do innego schroniska psów obecnie przebywających w przytulisku przy ul. Sikorskiego Urząd Miasta i Gminy Września ogłosił na początku marca. - Wszystko z uwagi na to, że nasze schronisko nie spełnia obecnie obowiązujących norm, a także w związku z tym, że zrezygnowaliśmy z budowy nowego schroniska, która wiązała się ze zbyt dużymi kosztami - wyjaśnia wiceburmistrz Wrześni Jan Maciejewski. Te zbyt duże koszty to około 1,6 mln zł. Tyle miała kosztować budowa schroniska w Bardzie, współfinansowana przez wszystkie gminy powiatu wrzesińskiego. Do porozumienia jednak nie doszło. Po pierwszych ogłoszeniach o przetargu nie wpłynęła na niego żadna oferta. Odezwali się za to zrzeszeni wielkopolscy obrońcy zwierząt, m.in. członkowie Pogotowia dla Zwierząt z Trzcianki i Fundacji Zwierzęta i My z Poznania. Podpisany przez nich dramatyczny list otwarty, datowany na 29 marca, trafił do redakcji "Wiadomości Wrzesińskich", wojewody wielkopolskiego, lekarza powiatowego i wojewódzkiego, przewodniczącego Rady Miasta i Gminy Września oraz do TVN24. "Jako osoby działające na rzecz ochrony praw zwierząt zwracamy się z prośbą o niezamykanie schroniska we Wrześni" - apelują we wstępie obrońcy. Dalej zwracają uwagę na to, że wrzesińska placówka jest jedyną w okolicy, oraz że najbliższe schronisko - w Gnieźnie, na maksymalnie 60 psów - nie pomieści psów z powiatu wrzesińskiego, a pozostałe schroniska nie są zainteresowane stałą współpracą. "Uważamy, że pomysł zamknięcia schroniska sprowadza się do potraktowania zwierząt jako odpadu komunalnego. Takie działanie nie powinno być podejmowane przez jednostkę samorządową, ponieważ źle świadczy o priorytetach wyznawanych przez władze" - piszą obrońcy. Ich zdaniem to wstyd, że gmina, która posiada środki finansowe na organizację imprez publicznych, nie znajduje ich na opiekę nad bezdomnymi zwierzętami. "Za mało środków uwzględniono w budżecie miasta i gminy Września na właściwe prowadzenie schroniska. Każdy pies musi być wyleczony, nakarmiony, wysterylizowany i zaczipowany. Niestety, przekazane środki nie są wystarczające. Całym schroniskiem zajmuje się jeden człowiek, który przewozi zwierzęta, karmi je, sprząta, zajmuje się kuchnią i administracją" - czytamy w liście. Jego autorzy jako przykład dla Wrześni stawiają mniejsze miasto. Szamotuły stworzyły schronisko jako część Przyrodniczego Parku Edukacyjnego. Za jego utrzymanie gmina płaci na poziomie 100 tys. zł rocznie - na 60 psów. Schronisko zarządzane jest przez stowarzyszenie i jest znane z prężnego działania za granicą - zapewniają obrońcy, docierając do kluczowej części listu z konkretną propozycją: "Liczymy, że decyzja o zamknięciu schroniska zostanie ponownie przemyślana. Placówka przy prawidłowym zarządzaniu może być jedną z pokazowych na terenie Wielkopolski. Nakłady finansowe, które należy ponieść w takim wypadku, są zdecydowanie niższe niż budowa nowego schroniska. Proponujemy przekazanie schroniska pod opiekę organizacji, której statutowym celem jest działanie na rzecz zwierząt. Na terenie schroniska od dłuższego czasu działają ludzie, którzy codziennie opiekują się psami, poświęcając im serce i czas w formie wolontariatu. Przy wykorzystaniu ich pomocy więcej pieniędzy trafi na potrzeby unowocześnienia schroniska. I pamiętajmy, że miarą człowieczeństwa jest stosunek do zwierząt" - kończą autorzy listu. Mirosław Morawski - kierownik schroniska i komendant straży miejskiej w jednej osobie - czytał to pismo z mieszanymi uczuciami: - Czasem mam wrażenie, że organizacje prozwierzęce uznają, że nie da się niczego zbudować na porozumieniu, że koniecznie trzeba najpierw stawiać mury niezgody, żeby później poświęcać czas na ich burzenie. To marnowanie energii. Ewentualne, powtarzam: ewentualne ograniczenie wielkości schroniska we Wrześni wiąże się z tym, że każde bezdomne zwierzę trafi do innego schroniska z godziwymi warunkami. Nie rozumiem zatem intencji protestujących, którzy porównują psy do odpadów komunalnych. Jest to zwykłe nadużycie. Nieprawdą jest też, że w schronisku pracuje tylko jeden człowiek. Zatrudniamy tam dwie osoby i ponadto tylko w tym roku skazani przepracowali tam ponad 540 godzin - prostuje. We wtorek 5 kwietnia doszło do spotkania obrońców z przedstawicielem ratusza, którym był zastępca burmistrza Jan Maciejewski. - Spotkanie dotyczyło spraw przyszłego funkcjonowania schroniska we Wrześni. Efektem jest propozycja autorów listu realizacji tego zadania przez stowarzyszenie. W ciągu tygodnia do urzędu ma trafić szczegółowa propozycja wraz z wyliczeniem kosztów zmodernizowania i funkcjonowania schroniska. Po zapoznaniu się z tą ofertą gmina podejmie ostateczną decyzję w tej sprawie - wyjaśnia wiceburmistrz Wrześni. W całej tej sprawie nie można zapominać o pozostałych gminach powiatu, które być może będą musiały na własną rękę rozwiązać problem bezdomnych psów, dotychczas przekazywanych do Wrześni. Rozwiązań władze już szukają poza powiatem. Pyzdry biorą pod uwagę przekazywanie psów do Słupcy i innych pobliskich miast. Gmina Kołaczkowo, po wstępnych rozmowach ze Związkiem Gmin Powiatu Słupeckiego, które zakończyły się na odrzuceniu propozycji 40 tys. zł wpisowego, rozmawia teraz z władzami gminy Jarocin. Miłosław chce oddawać psy tam, gdzie ewentualnie oddawać je będzie gmina Września. Władze Nekli rozmawiają jednocześnie z władzami Gniezna i Kostrzyna. Schronisko w Gnieźnie funkcjonuje od lat, ale jest niewielkie, z kolei w Kostrzynie schroniska nie ma, ale planowana jest tam budowa wielkiego przytuliska. Żadna z gmin powiatu nie bierze pod uwagę budowy własnego schroniska. Damian Idzikowski