Prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Agnieszka Pachciarz powiedziała w Programie Pierwszym Polskiego Radia, że należy sprawdzić dokumentację całej sprawy. NFZ skontroluje postępowanie Lotniczego Pogotowia Ratunkowego - czy były podstawy do tego, by odmówić transportu rannego chłopca. Sprawdzi też sytuację wewnątrz szpitala, czy ma on zapewniony odpowiedni transport sanitarny. Sprawę ma zbadać także Ministerstwo Zdrowia. Po wypadku koło Krobii 5-letni chłopiec z ciężkimi obrażeniami wewnętrznymi trafił do szpitala w Gostyniu. Tam lekarze uznali, że powinien przejść operację w klinice pediatrycznej w Poznaniu, jednak dyspozytor Lotniczego Pogotowia Ratunkowego ze stolicy Wielkopolski dwukrotnie odmówił wysłania śmigłowca do Gostynia. Jako powód podano brak lądowiska przy szpitalu. "Nie pozwalały na to przepisy" Według rzeczniczki Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, na przewiezienie dziecka śmigłowcem nie pozwalały przepisy, które dopuszczają transport międzyszpitalny tylko z udokumentowanych miejsc i lądowisk. - W przypadku tego szpitala w jego pobliżu nie ma takiego udokumentowanego miejsca i dlatego nie mogliśmy dziecka przewieźć. Gdyby nas wezwano na miejsce wypadku, to takiego problemu by nie było i to pilot zadecydowałby, gdzie wylądować, aby rannego odebrać - powiedziała rzeczniczka LPR Justyna Sochacka. Według Sochackiej w poniedziałek minister zdrowia Bartosz Arłukowicz otrzyma odpowiednie pisemne wyjaśnienia od lotniczego pogotowia.