SO rozpatrzy ją ponownie. We wrześniu 2007 r. oskarżona b. pielęgniarka stacji Renata R. i b. jej ordynator Stanisław T. zostali skazani na kary 3 lat i 2,5 roku więzienia. Prokuratura zarzucała im sprowadzenie niebezpieczeństwa zagrożenia epidemiologicznego dla wielu osób. SO zdecydował także, że oboje nie mogą wykonywać swoich zawodów przez siedem lat. Po odwołaniu się oskarżonych, łódzki Sąd Apelacyjny uchylił w części wyrok i orzekł, że sprawa ma być rozpatrzona przez kaliski sąd ponownie. SA podzielił wątpliwości obrony, która zwracała uwagę, że w pierwszej instancji sąd oparł się jedynie na opinii jednego biegłego. To - jak twierdziła obrona - za mało, aby wydawać końcowy wyrok. SA przyznał, że dopuszczenie do rozprawy kolejnego biegłego, tym razem epidemiologa, o którego wnioskowała obrona, mogło dać odpowiedzi na szereg wątpliwości co do sposobu szerzenia się choroby, dać odpowiedź, dlaczego to było zakażenie tylko żółtaczką typu C. SA nie kwestionował jednocześnie, iż w stacji dializ były uchybienia związane z nieprzestrzeganiem zasad higieny i aseptyki. Podkreślił, że SO nie wykazał jednak, czy był związek przyczynowy między tymi zaniedbaniami a tym, co się wydarzyło w stacji. W maju ubiegłego roku SO powołał dwóch biegłych z zakresu wirusologii, których opinia ma pomóc w wyjaśnieniu wątpliwości obrony. Do zakażeń doszło w okresie od grudnia 2005 roku do lipca 2006 r. W postępowaniu przygotowawczym śledczy uznali, że Renata R. m.in. wykonywała zabiegi dializ bez użycia jednorazowych rękawiczek i ponownie wpuszczała krew po badaniach do krwioobiegu chorych oraz nie wymieniała rurek kapilarnych w jonometrze (urządzenie do badania poziomu elektrolitów w organizmie). Ordynatora oskarżono o podobne czyny, będące rezultatem braku nadzoru nad personelem. Ponowny proces w sprawie zakażeń rozpocznie się 10 lutego i potrwa trzy dni - poinformowała pełnomocnik SO ds. kontaktów z mediami, Anna Miklas.