Do wypadku doszło w czwartek (3 września) w pobliżu miejscowości Brzekiniec. Jadącą rowerem 35-letnią dziennikarkę Annę Karbowniczak potrącił samochód prowadzony - jak ustaliła policja - przez 24-letniego mieszkańca Wągrowca. Rowerzystka zginęła na miejscu. Sprawca uciekł. W piątek policjanci odnaleźli opla, którego kierowca śmiertelnie potrącił dziennikarkę. Zatrzymano też trzy osoby, w tym kierowcę pojazdu. Dzień później funkcjonariusze zatrzymane zostały kolejne dwie osoby, pasażerów opla vivaro. Kierowca pojazdu, 24-letni Maciej N., usłyszał w piątek zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, nieudzielenia pomocy pokrzywdzonej i ucieczki z miejsca zdarzenia. Grozi mu do 12 lat więzienia. Sądził, że potrącił zwierzę Prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, która prowadzi śledztwo w sprawie zdarzenia, poinformował w niedzielę, że mężczyzna podczas przesłuchania powiedział, że po wypadku uciekł, bo nie miał przy sobie prawa jazdy. Miał zapewniać, że nie wiedział, w co uderzył i sądził, że potrącił zwierzę. Rzecznik poinformował, że pasażerowie opla, 21-letnia Oliwia P. oraz 22-letni Mateusz C., usłyszeli zarzuty nieudzielenia pomocy i zacierania śladów. Grozi im do pięciu lat więzienia. Taka sama kara za nieudzielenie pomocy i poplecznictwo grozi zatrzymanemu w piątek bratu kierowcy Krystianowi N. Prokuratura skierowała do sądu wnioski o areszt dla tych podejrzanych, sąd podejmie decyzję w poniedziałek. Piątym podejrzanym w sprawie jest Tomasz P., mechanik samochodowy, którego zatrzymano w piątek wraz z kierowcą i jego bratem. Mężczyzna miał podjąć się naprawy uszkodzonego pojazdu. Usłyszał zarzut poplecznictwa. Prokurator Wawrzyniak podał, że wobec niego zastosowany ma być wolnościowy środek zapobiegawczy. Przyczyną śmierci uszkodzenie rdzenia kręgowego W niedzielę przeprowadzona została sekcja zwłok kobiety. Według wstępnej opinii bezpośrednią przyczyną śmierci było uszkodzenie rdzenia kręgowego. W sobotę "Głos Wielkopolski" poinformował, że dziennikarce w ostatnim czasie grożono w związku z podjętym przez nią tematem. Chodziło o bulwersującą sprawę z Chodzieży, historię tragicznej śmierci dwuletniego chłopca, który - jak się okazało - był ofiarą wielomiesięcznej przemocy domowej. Do przełożonych dziennikarki trafiło też sfałszowane pismo ją oczerniające. O groźbach Anna Karbowniczak powiadomiła prokuraturę. Śledczy badają i ten wątek, ale nie łączą obecnie obu spraw. Anna Karbowniczak była wieloletnią dziennikarką "Chodzieżanina", portalu Chodzież Nasze Miasto i "Głosu Wielkopolskiego".