Dlaczego Wszystkich Świętych jest w Polsce świętem smutnym? To wynika z niezrozumienia jego genezy i celu, w jakim zostało ustanowione i weszło do kultury chrześcijańskiej. W sensie religijnym jest to święto radosne. W tym dniu wszyscy wierni mogą uczestniczyć w obrzędach, które wyraźnie wskazują, iż święci dostąpili już łaski obcowania z Bogiem, radują się życiem wiecznym. Jak się Pan odniesie do słów Leopolda Staffa - "Śmierci tak potrzeba się uczyć jak życia"? To mądre słowa, choć oczywiście Staff nie jest pierwszym, który takie podejście do śmierci zaprezentował. Już filozofowie starożytnej Grecji doszli do wniosku, że ze śmiercią trzeba się oswoić. Można przypuszczać, że każdy boi się śmierci, jest ona tajemnicą i może budzić trwogę. W każdej kulturze znajdziemy wskazówki, jak przygotować się do śmierci i jak za życia uczyć się przemijania. Co spowodowało wyrugowanie śmierci z naszego życia? Jak wiadomo w średniowieczu, w czasach nowożytnych była jego integralną częścią. Powiedziałbym, że kultura współczesna próbuje dokonać wyparcia problemu śmierci, ale także starości, brzydoty. Kult młodości i samorealizacji dominuje w kulturze masowej. Mamy być uśmiechnięci, asertywni i zawsze młodzi. To banalne, a nawet absurdalne. Każdy doświadcza smutku i cierpienia, nie można uciec od tego. Problem śmierci próbuje się omijać, zepchnąć go do sfery tabu. Jeśli w chrześcijaństwie życie jest jedynie etapem przejściowym dlaczego boimy się śmierci? Rzeczywiście, chrześcijaństwo głosi, że śmierć nie jest końcem życia. Wręcz przeciwnie, jest początkiem wiecznego życia z Bogiem. Życie doczesne natomiast ma nas do niego przygotować, jednak nawet ludzie głęboko wierzący są przywiązani do tego, co ziemskie. Śmierć odbiera nam wszystko. Chrześcijaństwo przynosi nam nadzieję, że śmierć niczego nie niszczy, lecz wprowadza w świat lepszy. To piękna wizja, ale trudno ją zrozumieć. Warto się zastanawiać nad sensem śmierci? To trudne pytanie. Sądzę, że każdy człowiek myśli czasem o śmierci, zastanawia się, co będzie po niej, również ateiści, którzy żadnej metafizyki nie uznają. Warto pamiętać, że każda kultura różni się w podejściu do śmierci. Właśnie to warunkuje nasz stosunek do niej. Czy wspominanie zmarłych ma dla nas mieć wymiar terapeutyczny czy jest to jedynie rozgrzebywanie zabliźnionych często ran? Moim zdaniem, wspominanie zmarłych nie ma być terapią, to chyba błędne i egoistyczne podejście. Wspominamy zmarłych, gdyż byli nam oni bliscy i takimi nadal pozostają. Powiem górnolotnie, bliskie nam osoby pozostają w nas wiecznie żywe i nie przestajemy ich kochać. Jak Pan postrzega zwyczaj, który ma swoje korzenie w kulturze anglosaskiej a mianowicie Halloween? Tym razem odpowiem krótko. Nie lubię tego zwyczaju, wydaje mi się sztuczny. Dziwi mnie popularność tego "święta", jednakże staram się nie demonizować wpływu Halloween na młodych ludzi. Sam unikam wszelkich imprez tego typu. Czy nasza egzystencja wobec nieuchronnej śmierci ma jakiś ukryty sens? Bardzo trudne pytanie. Upraszczając, nasze życie ma sens niezależnie od naszego podejścia do śmierci. Czy nie byłoby więc sensownym przeżyć je tak, aby odczuwać radość z kontaktów z innymi i nie powodować ich cierpienia?Może celem naszej egzystencji jest drugi człowiek? Śpieszmy się kochać ludzi... Trumna czy urna? Włącz się do dyskusji