W czwartek w Poznaniu odbyło się niejawne posiedzenie organizacyjne sądu w sprawie procesu. Jak przekazał dziennikarzom po posiedzeniu pełnomocnik rodziny Ewy Tylman adw. Mariusz Paplaczyk, ze względów organizacyjnych oraz z uwagi na duże zainteresowanie opinii publicznej i jawność procesu, na miejsce pierwszej rozprawy wyznaczono największą salę w gmachu poznańskiego sądu. Podczas posiedzenia wyznaczono terminy 11 rozpraw. Jak znaczył Paplaczyk, "sąd w bardzo sprawny sposób wyznaczył terminy rozpraw na 2017 rok, a zatem (...) dzisiaj strony wychodzą z datami procesu, i tak naprawdę z możliwością, perspektywą jego zakończenia w 2017 roku". W trakcie procesu ma zostać przesłuchanych ok. 60 świadków spośród ok. 200, których w postępowaniu przygotowawczym przesłuchiwali śledczy. Przed sądem mają zeznawać osoby dysponujące bezpośrednią wiedzą o tamtych zdarzeniach, w tym przyjaciele i znajomi Ewy Tylman, którzy razem z nią i Adamem Z. uczestniczyli w imprezie, po której zaginęła kobieta, a także policjanci oraz członkowie rodziny pokrzywdzonej i oskarżonego. "Z oczywistych względów proceduralnych rozpoczniemy od wyjaśnień oskarżonego, odtworzenia eksperymentu procesowego, natomiast później będą przesłuchiwani świadkowie. W pierwszej kolejności policjanci, którzy uczestniczyli w zatrzymaniu Adama Z. i w tych pierwszych czynnościach" - powiedział drugi z pełnomocników rodziny Tylman, adw. Wojciech Wiza. "Od tego procesu oczekujemy, żeby osoba winna śmierci Ewy Tylman została skazana i poniosła sprawiedliwą karę (...) Możemy się odnosić do tego, co jest w materiałach procesowych, natomiast trudno nam powiedzieć, czy będziemy w stanie wszystkie te zagadki, które w tej sprawie nadal pewnie po części są - rozwikłać" - mówił Wiza. Jak dodał, materiał procesowy jest "nieprawdopodobnie obszerny, ale zawiera luki". "Pytanie, czy w toku procesu sądowego te luki uda się zapełnić, i czy uda się je zapełnić w taki sposób, aby zapadł wyrok skazujący w stosunku do oskarżonego" - podkreślił Wiza. Na czwartkowym posiedzeniu sądu nieobecna była prokurator Magdalena Jarecka, która sprawą zajmowała się od samego początku. Obecna w sądzie prok. Magdalena Mazur-Prus, tłumaczyła jej nieobecność "innymi zaplanowanymi czynnościami w siedzibie prokuratury, które prok. Jarecka musiała wykonać osobiście". Odnosząc się natomiast do wniosku o utajnienie procesu, który w tym tygodniu poznańska prokuratura wycofała na polecenie ministra sprawiedliwości - prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, Mazur-Prus powiedziała, że "w zależności od przebiegu sytuacji, od kwestii, co będzie przedmiotem zeznań świadków, będziemy na bieżąco podejmowali decyzje w kwestii składania ewentualnych wniosków co do wyłączenia jawności w konkretnej części rozprawy" - podkreśliła. Śledztwo ws. zabójstwa Ewy Tylman zostało zakończone 10 listopada i wtedy do poznańskiego sądu trafił akt oskarżenia. Prokurator oskarżył Adama Z. o to, że 23 listopada 2015 r., przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy, a potem nieprzytomną zepchnął do wody. Według śledczych, mężczyzna w chwili popełnienia przestępstwa był poczytalny i odpowiada za zabójstwo z tzw. zamiarem ewentualnym. Grozi mu kara do 25 lat więzienia lub dożywocie. 26-letnią Ewę Tylman widziano po raz ostatni w nocy z 22 na 23 listopada 2015 r., gdy do domu z imprezy odprowadzał ją kolega, Adam Z. Ciało kobiety znaleziono w Warcie pod koniec lipca, ok. 12 km od miejsca, w którym Tylman widziano po raz ostatni. Tożsamość kobiety potwierdziły badania DNA. Sekcja zwłok, ze względu na stan odnalezionego ciała, nie pozwoliła jednak na ustalenie przyczyny jej śmierci. Akt oskarżenia przeciwko Adamowi Z. liczy kilkadziesiąt tomów. W śledztwie wykonano kilkanaście różnego rodzaju ekspertyz, zabezpieczono też wszelkie dostępne nagrania z monitoringu.