Uznają oni, że nie warto płacić za wywóz śmieci na wysypisko, skoro można je komuś podrzucić. Kolejne spółdzielnie mieszkaniowe w Poznaniu wprowadzają "ekskluzywne", zamykane na klucz śmietniki. Dlaczego? Czy śmieci w kontenerach stały się cennym towarem? Wprost przeciwnie. Dla "oszczędnych inaczej" mieszkańców Poznania cenne stały się otwarte śmietniki, do których można podrzucić własne śmieci z domu. - Mieliśmy problem ze śmieciami. Z osiedlowych śmietników korzystali nie tylko płacący za nie mieszkańcy - mówi Aleksandra Kaźmierowska z Uniwersyteckiej Spółdzielni Mieszkaniowej Różany Potok. Na osiedle Różany Potok przyjeżdżali samochodami "nieznani sprawcy" i podrzucali do śmietników swoje śmieci. Chociaż liczba mieszkańców osiedla nie rosła, śmieci przybywało. - Rosnące koszty wywozu śmieci musiały wzbudzać w mieszkańcach niezadowolenie. W efekcie spółdzielnia zdecydowała się na założenie zamków na śmietnikach i rozdanie mieszkańcom kluczy do nich. Początkowo mieszkańcy podeszli do tej koncepcji z mieszanymi uczuciami. Twierdzili, że w Polsce taki pomysł się nie sprawdzi i za wcześnie na tego typu rozwiązania - kontynuuje Kaźmierowska. - Okazało się jednak, że to trafiony pomysł. Ograniczył dopływ śmieci z zewnątrz osiedla. Mimo konieczności pamiętania o kluczu i możliwości skorzystania tylko z jednego, wyznaczonego dla konkretnego budynku śmietnika, opinie mieszkańców w tej sprawie pozytywne. Mieszkańcy nie zgłaszają problemów ze zgubionymi kluczami, a próby włamania do śmietników zdarzały się tylko na samym początku - okazuje się, że wbrew obawom, zamykane śmietniki sprawdzają się na Różanym Potoku. Zresztą nie tylko tam. Kolejne spółdzielnie mieszkaniowe wprowadzając "śmietniki na klucz" broniąc się w ten sposób przed wykorzystywaniem ich jako darmowe zsypy na śmieci. - Zamykane na klucz śmietniki mamy w naszej spółdzielni od dawna - mówi Wojciech Kruger ze Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej Jeżyce. - Zostały wprowadzone ze względu na notoryczne podrzucanie nam śmieci. Ludzie podjeżdżali drogimi samochodami i wyrzucali worki, a nasi mieszkańcy płacili za to - dodaje oburzony. Drugim powodem założenia zamków w śmietnikach był bałagan pozostawiany przez przeszukujących kontenery bezdomnych. Kruger przyznaje, że nie wszystkim mieszkańcom odpowiada to rozwiązanie. Zdarza się wyłamywanie zamków czy złośliwe pozostawianie worków z odpadami obok zamkniętych śmietników. Większość mieszkańców jest jednak zadowolona, a koszt wywozu śmieci obniżył się. Podobnie stało się po wprowadzeniu zamykanych śmietników na Dębcu. - Mamy mniejsze wydatki i większy porządek - skończyło się rozrzucanie śmieci - mówi Andrzej Samoczyk z Spółdzielni Mieszkaniowej im. H. Cegielskiego. Również spółdzielnia mieszkaniowa na osiedlu Chrobrego rozważa wprowadzenie takiego rozwiązania. Beata Frajtak -rzecznik prasowy spółdzielni uzasadnia to coraz wyższym kosztem wywożenia kontenerów częściowo wypełnionych śmieciami podrzuconymi przez osoby nienależące do tej spółdzielni. Pracownicy spółdzielni, które zdecydowały się na zamykanie śmietników twierdzą, że podrzucane odpadki nie pochodzą z firm czy z zakładów przemysłowych, ale z prywatnych domów jednorodzinnych. Ich właściciele są tak oszczędni, że chcąc zyskać kilkadziesiąt złotych, wolą podrzucać śmieci komu innemu. Ich "niecny proceder" ma szanse trwać jeszcze długo, bo największa w Poznaniu spółdzielnia mieszkaniowa Osiedle Młodych nie wprowadziła jeszcze zamykanych śmietników. Na ogromnych ratajskich osiedlach, gdzie łatwo o anonimowość kontenery na śmieci są dostępne dla wszystkich. Niestety ani w piątek, ani w poniedziałek nie udało nam się dowiedzieć dlaczego, bo w spółdzielni nie było osób mogących rozmawiać z prasą, a prezes jest na urlopie. A co na ten temat wie powołana do pilnowania porządku Straż Miejska? - To ogromny problem, z którym zmagamy się od dawna. Czasem nie pomagają nawet zamknięte śmietniki, bo ludzie podrzucają śmieci obok nich i odjeżdżają - mówi Przemysław Piwecki, rzecznik SMMP. - Ale często udaje nam się złapać sprawców, bo mieszkańcy są wyczuleni na takie przypadki. Wystarczy spisać numer samochodu, markę i godzinę, w której ktoś te śmieci podrzucił. My ustalimy sprawcę i wezmiemy go do zapłaty za wywóz śmieci. To jednak nie wszystko. Przeprowadzamy w jego domu i w firmie kontrolę, czy ma aktualną umowę na wywóz śmieci - tłumaczy. Dlaczego ludzie podrzucają śmieci nawet jak mają takie umowy? - Czasem jest jakiś remont lub dużo śmieci, a kosz jest przepełniony. Wtedy śmieci wywożone są "na dziko" do lasu, albo właśnie podrzucane pod jakiś dostępny kontener - wyjaśnia. Joanna Kuchta Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl