Idea promowania słowiańskiej kultury poprzez muzykę, taniec i śpiew została zapoczątkowana 24 maja 2005 roku pierwszym festiwalem, którego pomysł narodził się - gdzieżby indziej - w Katedrze Filologii Słowiańskiej UAM. I było to cztery lata temu. Impreza przyjęła się i ma już swoją wierną publiczność, kochającą słowiańskie rytmy i brzmienia. W tym roku do eliminacji dotarło 8 zespołów i solistów, a zdaniem jury wszyscy reprezentowali poziom naprawdę wysoki - jedynie co do repertuaru były pewne zastrzeżenia: nie w pełni wykorzystywał możliwości muzyczne i interpretacyjne twórców. Ostatecznie na koncercie finałowym wystąpili Joanna Leśniakowska, studentka filologii rosyjskiej z Rzeszowa, która zdobyła nagrodę publiczności, zespół Czerwonice z poznańskiego osiedla Kopernika, który zdobył wyróżnienie i zwycięzca tej edycji festiwalu - folkowa grupa Miecielica, którą tworzą muzycy z Wielkopolski i Suwalszczyzny. To niezwykły zespół i dało się to zauważyć już po kilku taktach śpiewanych i granych przez nich utworów. Miecielica sięga do korzeni folku, jakiejś ogromnie starej prasłowiańskiej świadomości, która sprawia, że ich muzyka, choć trudna, mroczna i bez jakiegokolwiek popowego zadęcia i przyjemnych ułatwień dla słuchacza pulsuje w żyłach w prawie hipnotycznym rytmie. Niesamowite głosy i niewiarygodnie stare techniki śpiewu, niepokojący rytm instrumentów perkusyjnych - wszystko to sprawiło, że Miecielicy udało się porwać publiczność, złożoną w dużej części z - jak by nie było - Słowian i w dodatku slawistów... Wszyscy pozostali fani folku będą mogli usłyszeć Miecielicę na Jarmarku Świętojańskim - w najbliższą niedzielę o 16.30 na scenie na Wzgórzu Przemysła. A później już nadszedł czas na gwiazdy tego koncertu - najpierw wystąpił żywiołowy, surrealistyczny i fantastyczny jak zwykle zespół The Blin's, ulubieniec tej młodszej i ładniejszej części publiczności, a po nim Slovian'sky. Organizatorzom festiwalu od początku przyświeca idea propagowania muzyki słowiańskiej i to wcale nie jest tak bezsensowne, jak się wydaje. Bo wprawdzie w większości jesteśmy Słowianami, ale o naszej rodzimej tradycji muzycznej mamy niewielkie pojęcie. Nie chodzi tu o frywolne przyśpiewki w rytmie disco polo, ale o tę prawdziwą muzykę przekazywaną w prawie niezmienionej formie z pokolenia na pokolenie, która gdzieś jeszcze przetrwała przez przypadek. Słuchając jej możemy ze zdumieniem odkryć, że jest nam niezwykle bliska, swojska własna, że odkrywanie jej to jakby odkrywanie siebie. Cóż, w końcu chcąc nie chcąc mamy ją we krwi... I wspaniale, że są pasjonaci, którzy pomagają nam odkrywać w sobie to wszystko. Lilia Łada Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl