Jan Sz. był podejrzany o to, że 31 stycznia zabił z broni palnej swoją szwagierkę Karolinę K. i Arkadiusza K. Otoczony po kilku dniach przez policję strzelił sobie w głowę i zmarł w szpitalu. Jak poinformowała w czwartek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus, na ustalenia prokuratury miały wpływ m.in. opinie z zakresu daktyloskopii, mechanoskopii i biologii. - Z wydanych opinii wynika, iż Karolina D. i Arkadiusz K. zmarli w wyniku postrzałów z karabinka kal. 5,6 mm. Z tej samej broni postrzelił się Jan Sz. Ustalono, iż na powierzchni języka spustowego zabezpieczonej broni znajdują się ślady DNA o profilu zgodnym z profilem DNA Jana Sz. - poinformowała Mazur-Prus. Bezpośrednią przyczyną zgonu pokrzywdzonych były strzały z bliskiej odległości w głowę i klatkę piersiową. Na miejscu zdarzenia znaleziono ślady daktyloskopijne, biologiczne, zdeformowany pocisk i łuski. Jak dodała Mazur-Prus, w toku śledztwa nie znaleziono innych osób, które mogły mieć motyw uzasadniający nastanie na życie pokrzywdzonych. Wobec tego śledztwo w sprawie zabójstwa i posiadania bez wymaganego zezwolenia broni palnej i amunicji zostało umorzone z uwagi na śmierć podejrzanego. 32-letni Jan Sz. był ścigany przez policję po tym, jak na początku lutego w Machcinie znaleziono ciała dwóch zastrzelonych osób: 28-letniej kobiety, jego byłej szwagierki i jej 31-letniego konkubenta. Gdy po kilkudniowych intensywnych poszukiwaniach policja otoczyła posesję, w której Sz. się ukrywał, mężczyzna strzelił sobie w głowę. Po kilku dniach zmarł w szpitalu. Znaleziono przy nim sportowy karabin 5,6 mm z lunetą i tłumikiem oraz rewolwer kaliber 9 mm. Jan Sz. był poszukiwany przez policję już wcześniej - na początku grudnia ub.r. został skazany na trzy lata więzienia za zgwałcenie byłej żony, ale po ogłoszeniu wyroku wyszedł na wolność. Sąd Rejonowy w Kościanie podjął decyzję o zwolnieniu go z aresztu do czasu uprawomocnienia się tego wyroku. Zwolnienia tego nie oprotestował prokurator. Zażalenie wniosła jednak poszkodowana i Sąd Okręgowy w Poznaniu przywrócił areszt. Wydano nakaz zatrzymania skazanego, jednak Jan Sz. zniknął. Po jego śmierci w sądzie, prokuraturze i w policji podjęto kontrole postępowania w tej sprawie. Prokurator, który nie zaskarżył decyzji sądu o uchyleniu aresztu wobec Jana Sz. został ukarany "wytykiem służbowym" przez rzecznika dyscyplinarnego Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu. Kontrola przeprowadzona przez wydział wizytacyjny Sądu Okręgowego w Poznaniu wykazała, że sędzia z Kościana popełniła błąd przy ocenie stanu faktycznego. Nie stwierdzono natomiast, by dopuściła się obrazy przepisów prawa, co mogłoby skutkować odpowiedzialnością dyscyplinarną. Kontrola w policji stwierdziła, że doszło do nieprawidłowości przy poszukiwaniach Jana Sz. po przywróceniu dla niego aresztu przez sąd.