Celem śledztwa jest weryfikacja doniesień medialnych w sprawie odmowy przez lekarkę Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Krotoszynie hospitalizacji dziecka z połkniętą agrafką - wyjaśnił prokurator Maciej Meler. Na SOR w Krotoszynie (wielkopolskie) 28 września o godz. 18.00 przyjęty został sześciomiesięczny chłopiec. Rodzice poinformowali, że syn połknął agrafkę. Lekarka - jak powiedział PAP rzecznik prasowy krotoszyńskiego szpitala - skierowała dziecko na oddział chirurgii dziecięcej do szpitala w Ostrowie Wlkp., "gdzie kieruje się takie przypadki". Twierdził, że szpital w Krotoszynie nie ma odpowiedniego sprzętu, który umożliwiałby usunięcie ciała obcego u niemowlaka. "Dziecku została udzielona wszelka możliwa pomoc, natychmiast po dotarciu na SOR w Krotoszynie wykonane zostało zdjęcie RTG, z którego wynikało, że ma on agrafkę w przełyku. W chwili przyjmowania pacjenta dziecko było pogodne, bawiło się ze swoim ojcem" - powiedział Sławomir Pałasz. Niemowlę - jak dodał rzecznik prasowy - nie miało też niepokojących objawów niewydolności krążeniowej czy oddechowej, "nie miało też zaburzeń połykania ani innych cech niepokojących, które zagrażałyby jego życiu". "Aby przyspieszyć transport do Ostrowa Wlkp., biorąc pod uwagę stabilny stan dziecka, lekarka zaproponowała, by rodzice przewieźli synka własnym samochodem. Pacjent wypisany został o 18.10" - poinformował. Rodzice postanowili poprosić o pomoc policję w Krotoszynie, która na sygnale dźwiękowym pilotowała rodziców z dzieckiem do oddalonego o blisko 30 km Ostrowa Wlkp. "Na granicy powiatów krotoszyńskiego i ostrowskiego pilotowanie samochodu przejęli policjanci z Ostrowa Wlkp." - poinformowała rzecznik prasowy ostrowskiej policji Małgorzata Łusiak. Na oddziale SOR w Ostrowie Wlkp. lekarz dyżurujący stwierdził, że agrafka utknęła w okolicy tchawicy. "Ze względu na wiek niemowlaka i lokalizację agrafki, która przebiła okolicę tchawicy, zadecydowano o przewiezieniu dziecka do Szpitala Klinicznego nr 1 im. Marii Curie-Skłodowskiej we Wrocławiu " - powiedział PAP kierownik oddziału chirurgii dziecięcej w ostrowskim szpitalu Witold Miaśkiewicz. Dziecko pojechało do Wrocławia specjalistyczną karetką na sygnale. W czasie transportu było pod opieką lekarza, ratownika i pielęgniarki. "Taka sytuacja, kiedy agrafka była rozprężona, otworzona, była realnym zagrożeniem dla pacjenta. Podczas podróży z Krotoszyna do Ostrowa prywatnym samochodem nastąpiło dalsze przemieszczenie się agrafki. W tej sytuacji zalecanie transportu prywatnego w mojej ocenie było nieprawidłowe" - powiedział dr Witold Miaśkiewicz. Lekarze twierdzą, że już w Ostrowie podjęliby się wyciągnięcia agrafki, jeżeli stan sześciomiesięcznego dziecka byłby niestabilny. W zastanej sytuacji, biorąc pod uwagę możliwe komplikacje, podjęto decyzję przekazania pacjenta do bardziej doświadczonego ośrodka. Sławomir Pałasz ze szpitala w Krotoszynie poinformował, że w celu zweryfikowania zdarzenia i zachowania lekarki wszczęto postępowanie wyjaśniające. Lekarka otrzymała upomnienie. Prokuratura Rejonowa w Krotoszynie zabezpieczyła dokumentację medyczną i monitoring z izby przyjęć.