Sąd rozpatrywał zażalenie na decyzję Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, która w październiku umorzyła śledztwo w sprawie spowodowania katastrofy ze względu na śmierć sprawców. Zażalenie złożył pełnomocnik rodziny jednego z pilotów, którzy zginęli w wypadku. Rozbity samolot Bryza (to polska wersja rosyjskiego An-28) należał do Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Katastrofa wydarzyła się 31 marca na lotnisku w Gdyni-Babich Dołach, gdy piloci ćwiczyli awaryjne lądowanie na jednym silniku. Maszyna runęła na ziemię podczas tego ćwiczenia; zginęła cała czteroosobowa załoga. - Ustalono, że do katastrofy przyczyniło się zachowanie pilota, który w tym dniu składał egzamin i jego instruktora. W toku postępowania przygotowawczego stwierdziliśmy naruszenie zasad dotyczących pilotażu i to skutkowało tym, że przypisaliśmy im zawinienie. Nie dopatrzyliśmy się niedopełnienia obowiązków przez przełożonych pilotów, które mogłyby skutkować odpowiedzialnością karną - powiedział płk Tadeusz Cieśla, szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Komisja Badania Wypadków Lotniczych badająca okoliczności katastrofy Bryzy stwierdziła, że przyczyniła się "niewłaściwa reakcja instruktora na popełniane przez szkolonego błędy" - zdaniem komisji w tej sytuacji powinien on przejąć stery od szkolonego pilota. Ponadto była "niewłaściwa współpraca załogi w kabinie w końcowej fazie lotu", a instruktor miał "bardzo małe doświadczenie".