O takiej decyzji poinformował w czwartek rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kaliszu, Janusz Walczak. W wyniku skażenia, do którego doszło w połowie marca, przez kilka tygodni ok. 30 tys. mieszkańców miasta i pobliskich miejscowości korzystało z wody dostarczanej beczkowozami. Wkrótce po tym miejscowa prokuratura rozpoczęła dwa śledztwa związane ze skażeniem ujęcia. Na początku lipca przekazano je do prowadzenia prokuraturze w Ostrzeszowie. Jedno z tych śledztw dotyczy zanieczyszczenia ujęcia, a drugie - ewentualnego niedopełnienia obowiązków przez władze miasta, które nie stworzyły tam strefy ochronnej. Badane są także podejrzenia, że o skażeniu władze mogły zbyt późno poinformować mieszkańców. Po ujawnieniu skażenia twierdzono, że najprawdopodobniej spowodowała je gnojowica, pochodząca z jednego z dużych gospodarstw hodowlanych. Niewykluczano też, że mógł to być wywar pogorzelniany. Okazało się też, że ujęcie nie posiada pośredniej strefy ochronnej i jest zbyt płytkie. Rzecznik poinformował, że śledczy z Ostrzeszowa mają już wyniki badań fizyko-chemicznych wody z ujęcia oraz opinię biegłego z zakresu bakteriologii. Za umyślne skażenie wody grozi kara do pięciu lat więzienia. Nieumyślne doprowadzenie do takiego zdarzenia zagrożone jest karą grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do dwóch.