Uściślając: nie wszyscy i nie każdego dnia... Wcześniej do domu poszli pracownicy trzech wydziałów, w których nie ma klimatyzacji: ochrony środowiska i rolnictwa, geodezji, kartografii i nieruchomości oraz promocji i kultury. Trzynasta wybiła! - W związku z licznymi sygnałami pracowników o trudnych warunkach w miejscu pracy, pracownicy zostali zwolnieni wcześniej z pracy, tj. o godz. 13.00, tylko 22 lipca, w momencie, gdy temperatura w pokojach sięgała powyżej 30 stopni Celsjusza - informuje Magdalena Śmidowicz, zastępca naczelnika Wydziału Organizacyjno-Prawnego Starostwa Powiatowego we Wrześni. Tymczasem do redakcji "WW" dotarł sygnał Czytelnika o tym, że powiatowi urzędnicy nie pracują w komplecie następnego dnia - 23 lipca, około godz. 14.00. Sjesta pracowników starostwa różni się jednak od tej, którą stosują niektóre europejskie kraje o cieplejszym niż polski klimacie. Po południowej drzemce Hiszpanie czy Włosi wracają do pracy. We wrzesińskim starostwie - już nie. - Zgodnie z kodeksem pracy, zwolniony wcześniej pracownik nie ma obowiązku odpracować godzin i zachowuje prawo do pełnego wynagrodzenia - wyjaśnia M. Śmidowicz. Jak dodaje M. Śmidowicz, Starostwo Powiatowe we Wrześni zareagowało na apel Głównego Inspektora Pracy, w którym zwrócił się on do pracodawców o zwalnianie ze świadczenia pracy kadry w momencie, gdy są tak wysokie temperatury. - W licznych starostwach w Polsce, jak również chociażby w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Wielkopolskiego, już wcześniej zastosowano skrócony czas pracy - zauważa M. Śmidowicz. Wody pod dostatkiem Okazuje się, że na powiatowym gruncie starostwo jest w takim podejściu do sprawy osamotnione. Podobnych rozwiązań nie wprowadził żaden urząd gminy w powiecie. Burmistrz Tomasz Kałużny wyjaśnia, że nie miał sygnałów od pracowników, że wysokie temperatury uniemożliwiają im pracę, i w przyszłości zmian czasu pracy z powodu upału nie planuje. Zwolnienia z pracy nie było także w Urzędzie Gminy w Kołaczkowie, choć (co nie stanowi wyjątku) nie ma tam klimatyzacji. - Stosujemy zasadę, że każdy, kto ma potrzebę zwolnić się z pracy, na przykład z powodu osłabienia upałem, może się "wypisać" i wyjść wcześniej - wyjaśnia Wojciech Majchrzak, wójt gminy Kołaczkowo. - Później ten czas pracy ma potrącany z urlopu. Podobnie było w Pyzdrach, Miłosławiu i Nekli - obowiązywał normalny czas pracy, a urzędnicy ochładzali się wiatrakami i uzupełniali płyny. Starostwo po swojemu Na swoją obronę urzędnicy starostwa przytaczają fakt, że w wydziałach starostwa, z których zostali zwolnieni pracownicy, były pełnione dyżury. - W związku z prowadzonymi remontami w starostwie warunki pracy są dodatkowo utrudnione poprzez fakt, że pracownicy pracują po 4-6 osób w jednym biurze - zaznacza M. Śmidowicz. - Jeśli w przyszłości na skutek upału temperatura w pomieszczeniach przekroczy 30 stopni Celsjusza, to niewykluczone, że podjęta zostanie podobna decyzja. Pozostaje zapytać, czy pracownicy brygady remontowej też wcześniej skończyli pracę? Nie - wobec nich taryfy ulgowej nie było. Łukasz Różański