Gizałki-Las to mała wieś w powiecie pleszewskim, w której znajduje się 12 domów. 30 stycznia 2022 r. około 2 w nocy w jednym z gospodarstw wybuchł pożar. Ogień strawił stodołę i oborę. Strażakom udało się uratować 10 cieląt. Zniszczeniu uległ dach obiektu o powierzchni ok. 300 m kw. oraz znajdujące się w nim maszyny, urządzenia rolnicze oraz płody rolne. Tydzień później, w nocy 6 lutego, pożar wybuchł na terenie sąsiedniej posesji. Ogień zajął budynki gospodarcze i garaż. Znajdujący się w środku samochód osobowy spłonął. Kilkadziesiąt godzin później, 9 lutego, strażacy interweniowali po raz drugi na tej samej posesji; tym razem palił się budynek gospodarczy o drewnianej konstrukcji. 11 lutego w nocy strażaków wezwano do płonącej szopy z drewnem. Spłonęło dosłownie wszystko. Mieszkańcy wsi Gizałki-Las: To nie jest przypadek Mieszkańcy wsi są przerażeni. - To nie jest przypadek czy jakiś zbieg okoliczności - mówią, prosząc o anonimowość. Pytani o podejrzenia odpowiadają: - Nic nie powiemy, bo każdy z nas boi się o swój dobytek. Każdy z nas ma swoje podejrzenia. Wierzymy, że policja zrobi swoje. Ich zdaniem gospodarstwa dotknięte pożarami zamieszkują spokojni ludzie. - W jednym mieszka małżeństwo z dziećmi. Bardzo dobrzy, pracowici i lubiani ludzie. W drugim mieszka mężczyzna z partnerką. Też spokojni. Z tego, co nam wiadomo, z nikim nie mają konfliktu - zapewniają. - Po raz pierwszy coś takiego strasznego nas dotyka - powiedziała Zofia Lewicz, sołtys sołectwa Wierzchy, do którego przynależą Gizałki-Las. Komendant powiatowy PSP w Pleszewie bryg. Roland Egiert przekazał, że strażacy nie ustalili przyczyn pożarów. Śledztwo w sprawie wszczęła pleszewska policja. - Czynności trwają. Policjanci sprawdzają wszystkie okoliczności zdarzenia - poinformowała oficer prasowa st. asp. Monika Kołaska. Mieszkańcy wioski postanowili sami czuwać do czasu wyjaśnienia sprawy. - Teraz szczególnie mamy oczy naokoło głowy. Boimy się - wyznali.