Wiadomo już, że ruszy proces przeciw sędziemu Tomaszowi M. W środę wielkopolski rzecznik dyscyplinarny przy Sądzie Okręgowym w Poznaniu przedstawił leszczyńskiemu sędziemu zarzuty. Są one tajne do momentu rozpoczęcia procesu w tej sprawie. - Sędzia ma dwa tygodnie na złożenie pisemnego oświadczenia do zarzutów. Potem skieruję wniosek o ukaranie do sądu dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Poznaniu - mówi portalowi PL sędzia Jarema Sawiński, wielkopolski rzecznik dyscyplinarny. Proces przeciw sędziemu będzie się toczyć w Sądzie Apelacyjnym w Poznaniu. Akta sprawy trafią tam jeszcze w październiku, ale nie wiadomo, kiedy ruszy proces. Będzie on jawny dla publiczności i dla mediów. - Finał może być taki, że sędzia nie będzie kwestionował zarzutów i na pierwszej rozprawie dobrowolnie podda się karze - nie wyklucza sędzia Jarema Sawiński. Sprawa miała początek 14 września. Sędzia Tomasz M. po spóźnieniu się na rozprawę, o kilka minut za późno wydał postanowienie o tymczasowy aresztowaniu Rafała Sz. Na dodatek wystąpił problem z drukarką, więc sędzia nie miał pisemnej wersji postanowienia. Dlatego okazało się ono nieważne i Rafał Sz. tego samego dnia wyszedł na wolność. Na razie nie można go ponownie aresztować. - Sędzia chyba sam się zreflektował, że popełnił błąd - mówił portalowi adw. Krzysztof Rutkowski, obrońca Rafała sz. Niedoszły aresztant, zanim trafił przed oblicze sądu, był długo poszukiwany przez policję. Jest podejrzany w aferze zbożowej i samochodowej na prawie 2 mln zł. Czteroosobowa grupa przestępcza, którą miał kierować, w 2006 r. kupiła od rolników zboże, sprzedała je, ale dostawcom nie zapłaciła ani grosza. Z kolei w 2007 r. przestępcy zorganizowali przetarg na samochody ciężarowe, których nie posiadali. Chętni wpłacili wadium, przetarg nie odbył się, a ludzie nie odzyskali swoich pieniędzy. W pierwszej połowie 2007 r. leszczyńscy policjanci rozpracowali grupę. Zatrzymali trzech podejrzanych w tej sprawie Rafał Sz. był ostatnim brakującym ogniwem. W chwili pojmania przez policję miał przy sobie broń. - Nie udało nam się odzyskać pieniędzy. Podejrzani wydawali je na bieżące życie oraz na drogie samochody, które rejestrowali na członków swoich rodzin - ujawnił asp. sztab. Arkadiusz Milewski, naczelnik sekcji przestępstw gospodarczych Komendy Miejskiej Policji w Lesznie. (maks)