W obu tych sprawach sąsiedzi nie chcieli zeznawać w sądzie i odwrócili się od dzieci - ofiar przemocy. Czyżby nie słyszeli krzyków zza ściany? Może dyskusję o zakazie dawania klapsów warto zamienić na dialog o sąsiedzkiej wrażliwości? "Świat jest do d..." Tak jedenastoletni Krzyś powiedział pedagogowi szkolnemu. Wychowawcy mówił, że najlepiej byłoby, aby mama była metr pod ziemią. A zostając pod opieką dorosłej siostry zaczął przebąkiwać o samobójstwie. Po pięciu latach poniewierki i bicia przez matkę alkoholiczkę przestał wierzyć, że coś się zmieni w jego życiu. Rzecz działa się w centrum Leszna w 2007 r. - Jak mama mówiła, że odda mnie do domu dziecka, to bałem się i histerycznie płakałem ze strachu. Teraz czasem walnę w ścianę albo krzyczę w poduszkę - powiedział chłopiec sądowemu psychologowi. Sąsiedzi przesłuchiwani w tej sprawie nabrali wody w usta. Mówili ogólniki i zapewniali, że matka chłopca jest dobrą kobietą, tylko ma problem alkoholowy. Zapomnieli, że Hanna W. sprowadzała do domu mężczyzn, urządzała libacje, szarpała syna i groziła zrzuceniem go ze schodów albo nie wiedziała, gdzie jej dziecko jest i co robi. - Nie miałem żadnych sygnałów, że dziecku dzieje się krzywda - zeznał dzielnicowy. - Hania ma problem alkoholowy, ale to nie powód, by oskarżać ją o znęcanie nad Krzysiem. To absurd - oburzają się siostry kobiety oskarżonej o fizyczne i psychiczne znęcanie się nad synem. Tego źródła nie ma Przyjmuje się, że w 80 % rodzin z problemem alkoholowym dochodzi do psychicznej lub fizycznej przemocy wobec dzieci, czyli do przestępstwa. Kodeks karny określa, że kto posiada wiedzę o popełnieniu przestępstwa, ma społeczny obowiązek powiadomić policję. - Sąsiedzi w sprawach rodzinnych praktycznie nie występują, takiego źródła nie ma. Jeśli już są przesłuchiwani, zasłaniają się niewiedzą. Czasem przyznają, że boją się podpalenia albo piętna donosiciela - mówi sędzia Andrzej Niewrzęda, przewodniczący wydziału rodzinnego i nieletnich Sądu Rejonowego w Gostyniu. - Sygnały o przemocy w domach najczęściej przekazują nam pedagodzy szkolni. Sąsiedzi zgłaszają się bardzo rzadko i niechętnie godzą się zeznawać. Niestety, w naszym społeczeństwie wciąż panuje przekonanie, że lepiej nie wtrącać się w cudze sprawy - potwierdza sierż. sztab. Marzena Kasińska z sekcji prewencji Komendy Miejskiej Policji w Lesznie. Przemoc emocjonalna Pedagodzy pracujący z dziećmi zwracają uwagę, że nie klapsy i przemoc fizyczna są problemem najbardziej doskwierającym dzieciom. - Mało mówi się o przemocy emocjonalnej, której w ogóle nie widać i rzadko słychać - uważa Bożena Moksiewicz, kierownik Biuro do spraw Uzależnień w Lesznie. - Myślę, że trzeba edukować społeczeństwo, uczyć szacunku do każdego człowieka, zwłaszcza małego i bezbronnego. Sąd w Gostyniu odebrał niedawno władzę rodzicielską rodzicom trojga dzieci w wieku od roku do trzech lat. Młodzi małżonkowie nie dbali o ich podstawowe potrzeby: jedzenie, leczenie, miłość, zabawę. Nikt nie zarzucił małżonkom fizycznego znęcania się. Policja wkroczyła tam, gdy zdesperowana matka zagroziła zabiciem dzieci. Rodzina w kompleksie - Dwóch kuratorów rodzinnych nie jest w stanie wychwycić sygnałów o przemocy domowej w całym powiecie. Instytucją pierwszego kontaktu powinny być ośrodki pomocy społecznej. Niech nie kojarzą się tylko z wypłacaniem zasiłków, ale z kompleksową opieką nad rodziną - uważa sędzia Andrzej Niewrzęda. Bożena Moksiewicz pamięta, jak dwadzieścia lat temu na rynku w Lesznie karciła swojego syna. Podeszła do niej obca kobieta i dyskretnie powiedziała: "tak się nie robi". - Od tej pory jestem przeciwniczką klapsów. Gdybyśmy jako przechodnie i sąsiedzi częściej reagowali na przejawy jakiejkolwiek przemocy wobec dzieci, zniknęłoby społeczne przyzwolenie - dodaje B. Moksiewicz. Jest orędowniczką pomysłu, by w Lesznie utworzyć interdyscyplinarne zespoły świadczące kompleksową pomoc dla rodzin. Pierwszym krokiem będzie otwarcie klubu rodzinnego w Zaborowie. Od 18 czerwca pedagodzy będą zachęcać rodziców do spędzania czasu ze swoimi dziećmi i podpowiadać, jak szanować najmłodszych. Bez nowych zakazów Z praktyki sądowej wynika, że toczy się niewiele spraw typowo o znęcanie się nad dzieckiem. Częściej wydziały rodzinne rozpatrują zaniedbanie dzieci, a wydziały karne orzekają o znęcaniu się jednocześnie nad kilkoma członkami rodziny. - Danie dziecku klapsa nie jest przestępstwem i niech tak zostanie - twierdzi sędzia Zygmunt Przytulski, wiceprezes Sądu Rejonowego w Lesznie. - Są przepisy, które zabraniają fizycznego i psychicznego znęcania się. Zakazać można wszystkiego, ale jak rozwiążemy kwestię egzekwowania? Dobrą praktyką jest działalność Terenowego Komitetu Ochrony Praw Dziecka. Wolontariusze od lat przyjmują telefoniczne lub osobiste sygnały o przemocy wobec dzieci w rodzinach. Idą pod wskazany adres, sprawdzają informacje, rozmawiają, proponują pomoc. Gdy nie uda im się nawiązać kontaktu, dopiero wówczas powiadamiają sąd i rusza urzędowa machina. Marta Krzyżanowska-Sołtysiak Instytucje, które mogą pomóc • Terenowy Komitet Ochrony Praw Dziecka w Lesznie, ul. Słowiańska 59b, dyżur interwencyjny w poniedziałki od 17-18.30, tel. 065-520-27-32; • Ośrodek Interwencji Kryzysowej w Lesznie, tel. 065-529-98-65/ 66, codziennie od 7.30 do 21.30 • Dzielnicowi, policja w całym kraju, numer 997 lub 112; • Miejskie, gminne i powiatowe ośrodki pomocy społecznej; • Komisje rozwiązywania problemów alkoholowych; • Pedagodzy i dyrektorzy szkół; • Wydziały rodzinne i nieletnich w sądach; • "Niebieska Linia" - tel. (022) 668-70-00, tel. czynny pon.-pt., w godz. 14.00-22.00; Donata Majchrzak -Popławska, przewodnicząca Terenowego Komitetu Ochrony PrawDziecka w Lesznie: Jestem zdecydowanym przeciwnikiem stosowania jakiejkolwiek przemocy wobec dzieci. Granica między rzadkim klapsem, a coraz silniejszymi i częstszymi uderzeniami jest trudna do uchwycenia. Bicie jest przemocą i uczy dziecko, że najbardziej przekonujący jest argument siłowy. Bicie nasila złość i powoduje chęć odwetu u dziecka, niszczy psychikę dziecka, powoduje dyskomfort u rodzica. Zamiast szukać nowych rozwiązań prawnych w kodeksie karnym, może lepiej skupić się na kampanii edukacyjnej i uświadamianiu, jak dużym złem jest każda przemoc wobec słabszego? Wojciech Ziemniak, leszczyński poseł PO: Nie ukrywam, że w mojej rodzinie klaps mógł się przytrafić raz kiedyś. Ale podkreślam: nie maltretowanie, lecz klaps będący przypomnieniem dziecku, gdzie jest jego miejsce. Dyskusji o przemocy wobec dzieci nie uważam za temat zastępczy. Skoro problem pojawił się, to znaczy, że trzeba się z nim zmierzyć. Warto skierować apel do sąsiadów, by byli bardziej wyczuleni na krzywdę najmłodszych. Ale nie popadnijmy w przesadę: nie każdy płacz dziecka zza ściany oznacza znęcanie się.