W lokalach gastronomicznych jest brudno, a pracownicy nie mają ważnych książeczek zdrowia. Niestety Sanepid niewiele może. Nakłada niskie mandaty, bo posługuje się Kodeksem Wykroczeń z 1971 roku! Wizyty kontrolerów Sanepidu w lokalach gastronomicznych budziły niegdyś ogromny strach wśród personelu i szefostwa. Czujne oczy inspektorów i specjalne urządzenia pomiarowe sprawdzały daty trwałości produktów spożywczych, temperatury w lodówkach, czystość blatów kuchennych, dostępność bieżącej wody, a także proces mycia naczyń. Sanepid zaglądał też do książeczek pracowniczych, bo osoby pracujące z żywnością muszą przed podjęciem pracy przejść specjalistyczne badania. Sanepid nadal prowadzi kontrole w lokalach gastronomicznych i obiektach użyteczności publicznej i raz po raz docierają do nas wyniki tych "wizyt". Niedawno okazało się, że po kontroli w 40 poznańskich pizzeriach, mandaty nałożono aż w 21! W lokalach grasowały robaki i mrówki faraona, a personel nie miał ważnych książeczek Sanepidu. Alarmujące wyniki przyniosła też ubiegłoroczna kontrola przeprowadzona w barach serwujących "kuchnię azjatycką". W jej trakcie kontrolerzy Sanepidu znaleźli w jednym z "poważnych" lokali ślady grasowania karaluchów i szczurów, a także ich odchody. Lokal został zamknięty, ale Sanepid odmówił podania jego nazwy! Nasi Czytelnicy po każdym artykule o wynikach kontroli Sanepidu zasypują nas lawiną emaili i postów na forum. Są oburzeni, że nie podajemy nazw brudnych lokali, a mandaty nakładane przez inspektorów Stacji Sanitarno Epidemiologicznej są śmiesznie niskie. Zdaniem Sanepidu jest to zakazane, ale nie zawsze. - Czasami nakładamy mandat, ale właściciel może go nie przyjąć. Wtedy sprawa trafia do Sądu Grodzkiego. Sąd może zasądzić wyższą karę niż nałożona przez nas, ale może się też zdarzyć, że właściciel danego lokalu się obroni - tłumaczy Ewelina Suska. - Są też przypadki, że nakładamy mandat i dajemy np. dwa tygodnie czasu na poprawę czystości w danym lokalu. Jeśli to zostanie zrobione nie mamy podstaw do karania jego właściciela - wyjaśnia. Są jednak przypadki gdy Sanepid może podać do wiadomości publicznej nazwę lokalu, w którym przeprowadzono kontrolę. Można się domyślać, że po takim "alarmie" tego rodzaju lokal czeka przyśpieszona "plajta". - Decyzję o podaniu takiej informacji podejmuje dyrektor danego Sanepidu, ale tylko wtedy gdy stan czystości lokalu czy jedzenie w nim podawane zagraża życiu lub zdrowiu klientów - wyjaśniła portalowi tuTej.pl rzecznik poznańskiego Sanepidu.