Jak czuje się dyrektor ZOZ w pierwszych godzinach urzędowania? Przyznam się szczerze, że dobrze. Już o 7.15 otrzymałam gratulacje od pielęgniarek oddziałowych i siedem róż. Sympatyczne były też wizyty przedstawicieli poszczególnych oddziałów. Te miłe powitania dobrze wróżą mojej współpracy z całym personelem, a poza tym są zobowiązujące. Krótko mówiąc, mam pozytywne myślenie, ale też nie jestem bez obaw. Od jakich zajęć rozpoczęła Pani pracę? Jak zwykle rano odbyłam spotkanie z pielęgniarkami oddziałowymi. Rano o 8. w sali konferencyjnej odbyło się spotkanie z starostą i wicestarostą oraz przedstawicielami oddziałów, komórek organizacyjnych i związków zawodowych, których zaprosił p.o. dyrektora doktor Małecki. Od powiatowych władz otrzymałam umowę o pracę na stanowisko dyrektora wraz z gratulacjami i życzeniami. To spotkanie było dla mnie dużym przeżyciem, bo nawet nie słyszałam oklasków... Zmieni Pani umeblowanie swojego biura? Biuro jest umeblowane i nie ma takiej potrzeby, zresztą do tej pory pracowałam naprzeciw i znam biuro dyrektora na wylot. Postępowanie konkursowe zapewne przysporzyło wiele stresu. Jak sobie Pani z nim poradziła? Codziennie jestem narażona na stres i znam różne sposoby radzenia sobie ze stresem, ale nie chcę ich zdradzać. Starosta Wągrowiecki zapewne nie szczędził Pani stresogennych sytuacji, omawiając pryncypia programu sanacyjnego szpitala? Musiałam sobie z tym stresem również poradzić, chociaż nie zamykałam języka w buzi, skoro otrzymałam angaż. Myślę, że w 80. procentach przekonałam starostów do siebie. Dlaczego nie w stu procentach? Tak sądzę, bo podpisano ze mną umowę o pracę na okres siedmiu miesięcy. W mediach często pojawiała się Pani wypowiedź: "Gdybym nie wierzyła w uzdrowienie kondycji finansowej szpitala, to nie przystąpiłabym do konkursu"... Powtórzę to jeszcze raz i to samo dziś powiedziałam załodze: sama nic nie zrobię, potrzebuję was do współpracy i proszę o wsparcie w moich działaniach. Liczę na fachowość, mądrość i zaangażowanie. Nie ukrywam, że liczę na współpracę ze wszystkimi środowiskami, zaś szczególnie ze średnim personelem medycznym, który jest dominującą grupą zawodową w szpitalu. Ale gdy uderzy Pani personel po kieszeni to skończy się współpraca... To jest kwestia zrozumienia wspólnej sprawy, wspólnych konsultacji i działań, wspólnej odpowiedzialności za podejmowane decyzje. To nie jest tak, że ja stoję po drugiej stronie. Z personelem stoję po tej samej stronie. Nie obawia się Pani, że zostanie zostawiona sama sobie? Wszyscy tutaj zatrudnieni musimy zdawać sobie sprawę z powagi finansowej sytuacji szpitala, która jest zła. Obojętnie kto przyjdzie na moje miejsce, będzie musiał zmierzyć się z tym stanem i z pustego w próżne nie naleje. Sami sobie musimy pomóc. Jak zatem mogą pomóc pielęgniarki i położne? Liczy Pani na solidarność tego personelu? Od tego personelu dużo zależy i bardzo na niego liczę. W jaki sposób mogą one mi pomóc? Poprzez efektywniejszą pracę i większy wysiłek. Z większą pracą zazwyczaj wiąże się więcej pieniędzy w kieszeni. W tej sytuacji szpitala nikt nam pieniędzy nie dołoży. Wbrew pozorom lepsza i wydajniejsza praca przekłada się na większe zarobki, ponieważ oprócz personelu na umowy o pracę są jeszcze umowy zlecenia. Obcy ludzie świadczą nam usługi medyczne i paramedyczne, dlatego tutaj widzę duże oszczędności. Pani poprzednik, ratując finanse szpitala odebrał personelowi średnio po 90 zł. Widzi Pani możliwość ich zwrotu? Nie zabrał im tych pieniędzy, tylko skończyły się umowy, na podstawie których wszyscy pracownicy, poza lekarzami, dodatkowo otrzymywali 50, 70 lub 90 zł. Umowa ta obowiązywała od 1 stycznia 2009 r. do 30 czerwca 2010 r. Tak więc nie może być tutaj mowy o przywróceniu tych pieniędzy. A co z ordynatorami i lekarzami? Przecież stracili po 50 zł za każdy dyżur nocny i świąteczny? Mój poprzednik lekarzom kontraktowym przedstawił sytuację szpitala i wspólnie zadecydowali o obniżeniu wynagrodzenia za każdy dyżur o 50 zł. Zmieni Pani zastępcę dyrektora ds. medycznych i głównego księgowego? Podobnie jak innym daję im szansę. Na siedem miesięcy? Nie, na ten czas jestem ja zatrudniona, a więc na krócej. Jaki kierunek działań obierze Pani dla uzdrowienie finansów szpitala: zmniejszenie zatrudnienia czy obniżkę wynagrodzeń? Obecnie analizujemy sytuację i po tym działaniu przedstawimy załodze alternatywy, a następnie wspólnie podejmiemy decyzje. A jak jest aktualna finansowa kondycja szpitala? Na koniec sierpnia szpitalne zobowiązania ogółem wynoszą ponad 6 mln zł. Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji, ale uważam, że z każdej sytuacji jest wyjście. My musimy z tego wyjść, w co mocno wierzę.