Po koniec ubiegłego tygodnia na komisariat Poznań - Stare Miasto zgłosił się mężczyzna. Dwudziestotrzylatek zgłosił popełnione na jego osobie przestępstwo. Twierdził, że wypłacił pieniądze z banku, a chwilę później został napadnięty i porwany. Funkcjonariusze przyjęli zawiadomienie o przestępstwie. Poszkodowany razem ze śledczymi udał się na miejsce, gdzie jak twierdził, że został porzucony przez porywaczy. Jednak z każdą minutą cała historia wydawała się coraz bardziej nieprawdopodobna. Policjanci postawili zgłaszającego w krzyżowym ogniu pytań. Wtedy 23-latek zaczął gubić się w zeznaniach. Na końcu przyznał się, że cała historia została przez niego wymyślona. Okazało się, że Rafał K. jest zapalonym hazardzistą, któremu ostatnimi czasy niestety niezbyt dobrze idzie gra. Mężczyzna przyznał się, że wsiadł do autobusu którym dojechał do podpoznańskich Tulec, gdzie wysiadł i poszedł do lasu. Tam okaleczył się, aby urzeczywistnić całą historię, a następnie udając poszkodowanego zadzwonił do swojego kuzyna, któremu miał oddać pieniądze. Tłumaczył się, że napadnięto go, doprowadzono do stanu bezbronności, a następnie nieprzytomnego wywieziono do lasu. Tam się obudził i zauważył rozrzucony w częściach swój telefon. Natomiast teczka z pieniędzmi zniknęła. Za składanie fałszywych zeznań 23-letniemu Rafałowi K. grozi kara pozbawienia wolności do trzech lat.